DragonLance Forum

Forum dla fanów DragonLance, książek fantasy oraz RPG.


#1 2011-11-12 13:47:03

 Vanthanoris

Rycerz Miecza

6502606
Skąd: Wolin
Zarejestrowany: 2011-11-12
Posty: 132

fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

Wczoraj napisałem coś w rodzaju prologu do dłuższego opowiadania, nie za bardzo mam jeszcze pomysł, o czym mogłoby ono być. Na razie umieszczam to, co już jest.

- Ku chwale królestwa! - wykrzyknął Nevaron z dużą dozą sarkazmu w głosie.
- Ku chwale! - zgodnie przytaknął Arvelis, spoglądając ponuro na gęsto dymiące jeszcze zgliszcza spalonej przed dwoma dniami wioski. Wokół spopielonych, drewnianych domostw leżały niedbale porozrzucane ciała martwych mieszkańców. Wśród nich gdzieniegdzie można było dostrzec ślady słabego oporu - drewniane pałki, widły czy wszystkie inne narzędzia mogące posłużyć do obrony. Gdzieś w południowej części byłego już teraz osiedla dało się słyszeć poszczekiwanie psa, która od czasu do czasu przerywało wszechobecną ciszę.
Ogólnie rzecz biorąc okolica była piękna. Wioska znajdowała się na polanie otoczonej przez graby, potężne dęby i smukłe sosny, lekko kołyszące się przy wtórze północnego, jesiennego wiatru. Na południowym wschodzie, za linią drzew znajdowało się jezioro - główny żywiciel mieszkańców, których życie dobiegło już kresu.
- Mam nadzieje, że baron bawił się przednio. - powiedział barczysty Nevaron, przeżuwając kawałek suchego chleba - głównej części jego dziennych racji żywnościowych.
- O to nie musimy się martwić - odparł Arvelis - musiałby mieć na prawdę podły dzień, by nie czerpać przyjemności z wyżynania wieśniaków. Wracajmy, nic  tu po nas. Czas złożyć meldunek Fengarowi. - Z tymi słowy zawrócił konia w kierunku powoli chowającego się za horyzontem słońca. Jego kompan ruszył bez słowa za nim, rzucając przelotne spojrzenie na leżącego nieopodal martwego chłopca, nadal ściskającego w ręku pordzewiały sierp.

Z założenia byłoby to opowiadanie kilku wątkowe, ale nie wiem, czy jest sens kontynuować - chociaż tak na dobrą sprawę jeszcze go nie zacząłem. Napiszcie, co sądzicie.ag

Offline

 

#2 2011-11-12 13:56:32

 U'

The Knight of Solamnia

Skąd: warszawa
Zarejestrowany: 2011-10-09
Posty: 460

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

bez obrazy ale.. jak ja miałem 16 lat to o takiej składni i stylistyce mogłem tylko pomarzyć:) zapowiada się super, z chęcią przeczytałbym więcej.


Est Sularus oth Mithas

Offline

 

#3 2011-11-12 14:03:52

 Vanthanoris

Rycerz Miecza

6502606
Skąd: Wolin
Zarejestrowany: 2011-11-12
Posty: 132

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

Dzięki No to mam przynajmniej jakąś motywację do kontynuacji opowiadania - postaram się regularnie pisać i wrzucać kolejne fragmenty, myślę, że będą się pojawiały co tydzień.

Offline

 

#4 2011-11-12 18:43:35

 Vanthanoris

Rycerz Miecza

6502606
Skąd: Wolin
Zarejestrowany: 2011-11-12
Posty: 132

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

Kolejny fragment, naszło mnie i napisałem przed chwilą - wiem, że nie ma powiązania, ale z czasem wszystko się poskłada w całość (przynajmniej tak myślę, prawdę mówiąc nie mam jeszcze do końca zaplanowanej fabuły) . Napiszcie co sądzicie, jeżeli będzie Wam się chciało to czytać

Jeleń próbował umknąć w ostatniej chwili, lecz zabrakło mu ułamka sekundy. Padł na leśne poszycie, rażony strzałą. Próbował jeszcze się podnieść i na nowo podjąć próbę ucieczki, błyskawicznie jednak został dobity ostrzem kunsztownie wykonanego, kościanego noża. Pochylający się nad nim elf z żalem wytarł broń w trawę. Nie czerpał z tego przyjemności, nie lubił polowań. Zabicie nawet najmniejszego zwierzęcia sprawiało mu ból. Wiedział jednak, że musi wyzbyć się swojej wrażliwości na cierpienie w obliczu zbliżającej się zimy.
Sprawnymi, wyćwiczonymi na przestrzeni lat ruchami, poćwiartował zwierzę i owinął najpożywniejsze jego kawałki w uprzednio zdjętą z niego skórę. Szybko związał rzemykiem prowizoryczny tobołek i zarzuciwszy go sobie na plecy, ruszył szybkim krokiem na północ, lekko stawiając stopy na miękkim mchu. W puszczy panował półmrok, coraz bardziej gęstniejący wraz ze znikającym za widnokręgiem słońcem. Elf nie obawiał się. Doskonale widział w ciemnościach, miał wyostrzony słuch, a co najważniejsze - wiedział, że w tym lesie nic złego go nie spotka.
Po dwóch godzinach intensywnego marszu dotarł do niewielkiej, wąskiej rzeki, przecinającej puszczę. Było ich wiele na tych terenach. Nie sposób je było obejść - ciągnęły się od pobliskich Gór Siegdel na zachodzie, a swoje ujście miały dopiero w Morzu Igrin, na skraju kontynentu.
Myśliwy przystanął na brzegu, wypatrując wiele razy uczęszczanych, sprawdzonych płycizn, przez które mógłby przekroczyć rzekę. Wybrał miejsce, po którego przeciwnym brzegu znajdował wąskie przejście pomiędzy gęsto rosnącymi świerkami. Raźnym krokiem ruszył przed siebie, zagłuszając wszelkie odgłosy nocnych zwierząt chlupotem wody. Brodząc w niej po kolana, przystanął w połowie drogi, wytężając słuch. Przed sobą usłyszał nieludzki dźwięk, coś w rodzaju niezrozumiałego bełkotu, przechodzącego w zdławiony okrzyk.
- Kto idzie?! - zawołał z nutką niepokoju. Pomiędzy świerkami ujrzał wyłaniający się ciemny kształt, przesłaniający blade światło gwiazd. Było to coś przypominające człowieka, jednak bardziej krępe i rozbudowane niż on. Przybysz nie odpowiedział na wezwanie elfa i powoli zaczął sunąć ku niemu.
Tropiciel dobył łuku, błyskawicznie nałożył strzałę na cięciwę i wypuścił ją ze świstem. Pomimo swoich wyczulonych zmysłów nie był w stanie określić, czy dosięgła ona celu. Ciemny kształt przystanął. Elf zarzucił łuk na plecy i zaczął dobywać noża, lecz wcześniej poczuł potężne uderzenie w tył głowy. Ostatnim jego widokiem przed upadkiem była grupa otaczających go zewsząd mrocznych cieni...

Ostatnio edytowany przez Vanthanoris (2011-11-12 18:44:11)

Offline

 

#5 2011-11-12 21:47:36

 U'

The Knight of Solamnia

Skąd: warszawa
Zarejestrowany: 2011-10-09
Posty: 460

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

Bardzo fajne:) przyjemnie się czyta. Masz talent chłopie. Moja rada - ułóż wpierw szkielet fabuły, będzie Ci łatwiej pisać.


Est Sularus oth Mithas

Offline

 

#6 2011-11-13 08:31:09

 Grothork

Rycerz Róży

Skąd: biorę piwo?
Zarejestrowany: 2011-08-29
Posty: 322

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

No, no mamy  tu pisarza na forum, świetnie się czyta, tak jak powiedział U' Masz talent!

Offline

 

#7 2011-11-13 11:29:54

 Vanthanoris

Rycerz Miecza

6502606
Skąd: Wolin
Zarejestrowany: 2011-11-12
Posty: 132

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

Dzięki W wolnej chwili popracuję nad fabułą i zacznę pisać kolejne fragmenty. Mam nadzieję, że znajdę na to dostateczną ilość czasu.

Offline

 

#8 2011-11-18 17:16:25

 Vanthanoris

Rycerz Miecza

6502606
Skąd: Wolin
Zarejestrowany: 2011-11-12
Posty: 132

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

Fragment krótki, może niewiele wnoszący do fabuły, ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że tekstu było przed  chwilą dużo więcej, dopóki niechcący za pomocą jakiegoś przycisku z klawiatury nie wyłączyłem przeglądarki... Tak, niestety. Nagle odeszła mi chęć na pisanie. Ale przynajmniej część przetrwała, uprzednio ją skopiowałem, tak na wszelki wypadek.
----------------------------------------------------------------------------------------------------


- Podobny los spotkał obie wiochy na wschód od naszego obozu. Niech to szlag, jak tak dalej pójdzie, to wieśniacy w ogóle przestaną przynosić do miast cokolwiek. - powiedział Fengar, najwyraźniej nie kryjąc swojego niezadowolenia. - Czy ten baron już zupełnie postradał zmysły? - z tymi słowy umilkł na dłuższą chwilę, namyślając się w skupieniu w charakterystyczny dla siebie sposób. - Odmaszerować! - wykrzyknął jak zwykle w najmniej spodziewanym momencie. Nevaron obrócił się na pięcie i ruszył w kierunku oczekującego Arvelisa.
- Powinni zacząć przywozić daniny, jak dawniej. Tłumaczenie, że sami nie mają z czego żyć w oczach naszego łaskawego barona ich nie usprawiedliwia. Przeciwnie, to jeszcze bardziej pogarsza sprawę.  - powiedział do kompana
- Postaw się w ich sytuacji. - odparł Arvelis. - Muszą wybierać pomiędzy śmiercią głodową, a ludobójstwem wykonywanym masowo przez ludzi barona. To istne szaleństwo.
- Wiem o tym, może i masz rację... Ale teraz już dość gadania. Chodźmy w końcu coś zjeść. - rzekł Nevaron.
Obaj wojownicy ruszyli w kierunku centrum obozu, pobrzękując elementami znoszonych, niezadbanych pół-płytowych zbroi. Szli pomiędzy porozkładanymi bez ładu namiotami i szałasami najemników. Całość otoczona była prowizoryczną, na prędko skonstruowaną drewnianą palisadą. Stacjonująca tu jednostka była oddziałem zwiadowczym, wysyłanym regularnie na północne krańce niewielkiego państewka. Baron rządzący tym okręgiem był wyczulony na elfów. Nie stanowili oni wprawdzie realnego zagrożenia - nie dość, ze nie tworzyli jednego, spójnego kraju, to najbliższe elfickie plemię znajdowało się jeszcze dalej na północ, niż którykolwiek z tutejszych mieszkańców miał odwagę się zapuścić. Nie były to gościnne rejony, toteż służba tutaj z pozoru nie była zbyt ciekawa. Największą zaletą niewątpliwie były atrakcyjne zarobki - raczej nie znalazłby się taki najemnik, który przepuścił by okazję wzbogacenia się o pokaźny mieszek złota.
- Smacznego! Hyhy... - wybełkotał gburowaty kucharz, zeskrobując resztki zleżałego jakiś czas gulaszu wprost do miski Arvelisa.
- Jak zawsze to mnie musi się trafiać najlepsza część obiadu. - powiedział żołdak, spoglądając z niesmakiem wpierw na kucharza, a potem na dno naczynia. Skrzywił się.
- Mogę zjeść za Ciebie. - rzekł Nevaron z nadzieję w głosie.
- Dzięki, poradzę sobie. - Arvelis usiadł na pniaku ściętego dębu, i spoglądając co jakiś czas z nieufnością na swojego towarzysza, zabrał się do jedzenia.

Ostatnio edytowany przez Vanthanoris (2011-11-18 17:30:45)

Offline

 

#9 2011-11-19 22:04:04

ja to ja

Gość

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

ciekawie sie zapowiada...

 

#10 2011-11-25 15:58:47

 Vanthanoris

Rycerz Miecza

6502606
Skąd: Wolin
Zarejestrowany: 2011-11-12
Posty: 132

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

Tej nocy nie wiał nawet lekki wiatr, co było dość dziwne, zważywszy zarówno na porę roku, jak i specyficzny klimat terenu, na którym stacjonował oddział. Spacerujący wzdłuż palisady wartownik nie przejmował się tym zbytnio. Z niecierpliwością oczekiwał zmiany warty, chodząc raz w jedną, raz w drugą stronę i przyglądając się ze znużeniem linii drzew, ciągnącej się wzdłuż umocnień. Nie minęło wiele czasu, gdy usłyszał za sobą powolne kroki.
- No, Kardosie, pośpiesz się, stanie tutaj wcale nie jest takie przyjemne jakby mogło ci się wydawać. - powiedział wojownik, obracając się w stronę zmiennika. Zamiast niego ujrzał lecący w swoją stronę topór, który wbił się z chrzęstem w jego głowę, przebijając z łatwością stalowy hełm wartownika.

------------------------------------------------------------------------------

Słysząc szczęk oręża rozlegający się po całym terenie obozowiska oraz liczne okrzyki rannych i konających, Nevaron zerwał się z posłania, przywdział zbroję, chwycił za miecz i wybiegł z namiotu. Nie miał czasu rozmyślać nad tym, co się dzieje, gdyż wszystko potoczyło się tak błyskawicznie, że wojownik nie zdążył się jeszcze do końca ocknąć. To, co ujrzał wzbudziło w nim doprawdy sprzeczne uczucia. Najemnicy walczyli pomiędzy sobą. Część z nich miała oczy przepełnione pustką, sprawiali wrażenie, jak gdyby nie rozumieli co tak na prawdę się dzieje. Uwagę przyciągały jednak garbate, wychudzone stwory, o zdeformowanej, znajdującej się w zaawansowanym stadium rozkładu skórze. Żerowały one na poległych żołnierzach, obgryzając ich kości ze świeżego mięsa. Ghule, ale skąd, jak? Jedynie to krótkie zdanie przemknęło przez umysł najemnika, zanim dopadły go mdłości i pozbył się zawartości wieczornego posiłku.
Pomiędzy walczącymi i poległymi unosiły się cieniste kształty, przez co ogólny obraz walki wydawał się przymglony.
- Co to za czary?! - wypowiedział na głos wojownik, nie mogąc jeszcze oswoić się z tym, co rozgrywało się przed nim.
- Nevaronie, tutaj! - przez odgłosy bitwy przebił się krzyk Fengara, który wraz z grupą żołnierzy bronił się przed "innymi" pod zachodnią palisadą.
Najemnik uniósł wyżej swój bękarci miecz, chwycił pobliską pochodnię i ruszył biegiem w stronę towarzyszy.

Ostatnio edytowany przez Vanthanoris (2011-11-25 16:41:08)

Offline

 

#11 2011-11-25 20:14:03

 U'

The Knight of Solamnia

Skąd: warszawa
Zarejestrowany: 2011-10-09
Posty: 460

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

"stalowy hełm wartownika" - coś w tym zdaniu nie gra;) niepotrzebnie zwracasz uwagę, że to jego hełm. A ogólnie tekst jak zawsze świetny, mogę tylko pochwalić;) A za znajomość słowa: "bękarci miecz" to już w ogóle brawa, ja w Twoim wieku nie wiedziałem, że inne określenie na półtoraka (miecz półtoraręczny) to bękarci właśnie.


Est Sularus oth Mithas

Offline

 

#12 2011-11-26 11:28:29

 Vanthanoris

Rycerz Miecza

6502606
Skąd: Wolin
Zarejestrowany: 2011-11-12
Posty: 132

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

Dzięki za komentarz.
Co do miecza półtoraręcznego - kiedyś posługiwałem się tylko tym pojęciem, po jakimś czasie wyczytałem w którejś książce o bękarcie, więc teraz używam tych określeń naprzemiennie

Offline

 

#13 2011-12-31 13:20:44

 Vanthanoris

Rycerz Miecza

6502606
Skąd: Wolin
Zarejestrowany: 2011-11-12
Posty: 132

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

Iskry towarzyszyły szczękowi oręża, stal uderzała o stal. Jeden z wrogich najemników był stopniowo spychany do obrony przez Nevarona, co w końcu zmusiło go do popełnienia błędu. Wojownik tylko na to czekał i bez wahania wykorzystał sytuację. Opuścił miecz na ramię wroga, oddzielając je od reszty ciała, które upadło bezładnie na ziemię. W tej samej chwili Nevaron usłyszał za sobą nieludzki bełkot. Ghul - zrozumiał. Obrócił się błyskawicznie i uniósł miecz. Spoglądała na niego upiorna, pomarszczona twarz. Z brody ghula skapywały na ziemię krople krwi. Stwór obnażył długie, pożółkłe zęby i wyciągając nienaturalnie długie, wychudzone kończyny ruszył w stronę najemnika. Rozciął  mu skórę  na twarzy, zadając szybkie, chaotyczne ciosy. Wymachiwał swoimi łapami, byleby dotrzeć do ofiary. Wojownik starał się na miarę swoich możliwości blokować ciosy przeciwnika, chwytając ciężki miecz w obie dłonie. Udało mu się uchylić przed żrącym kwasem, wyplutym przez ghula w jego stronę. Wiedział, że należy trzymać go na odległość. Wiedział również, że kolejna rzecz, którą zrobi będzie ryzykowna, ale nie było innego wyjścia, aby powstrzymać szaleńcze ataki nieumarłego. Zablokował ostatni cios, po czym cisnął miecz na ziemię i wymierzając kopniaka w zdeformowane ciało stwora, wyciągnął błyskawicznym ruchem nóż zza pasa i rzucił go. Ghul wydał przeraźliwy wrzask, trzymając się za zraniony brzuch, w którym głęboko zatopiło się ostrze sztyletu. Obrócił się i szaleńczo pognał w stronę wyłomu w palisadzie, by po chwili zniknąć pomiędzy dębami w gęstwinie. Lubiłem tą broń - pomyślał z żalem najemnik, rozglądając się po polu bitwy. Cieniste kształty zniknęły. Większość ghuli zbiegła, gdzieniegdzie leżały ich martwe ciała. Znacznie więcej zginęło najemników. Nigdzie nie było widać tych, którzy zwrócili się przeciwko nim, zostali jedynie ci "normalni", przynajmniej taką miał nadzieję.
- Nieumarłych wynieście za obóz i spalcie, to co z nich zostanie, zakopcie. Pomóżcie rannym, zbierzcie poległych! - Fengar wykrzykiwał komendy do grupy ocalałych najemników. Nevaron ujrzał wśród nich Arvelisa. Na jego kolczudze można było dostrzec liczne plamy zaschłej krwi. Krwi wrogów.
- Miło widzieć cię wśród żywych. Fengar wie, kto za tym stoi? - spytał towarzysza Nevaron.
- Nie, podobnie zresztą jak my wszyscy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mamy rozkaz utrzymania tego terenu, bez względu na wszystko, choć wątpię by baron przewidywał czary, ghule i walkę pomiędzy jego ludźmi w jednym. - odparł.
- No to widzę, że robi się ciekawie...
- Ruszcie się, co tak stoicie? - Fengar przerwał im rozmowę i wyznaczył ich  do wynoszenia ghuli za obóz.
- Teraz to dopiero jest ciekawie - powiedział Arvelis, spoglądając z odrazą na zakrwawione, pomarszczone oblicze nieumarłego.

Ostatnio edytowany przez Vanthanoris (2011-12-31 13:23:01)

Offline

 

#14 2011-12-31 17:15:01

 Grothork

Rycerz Róży

Skąd: biorę piwo?
Zarejestrowany: 2011-08-29
Posty: 322

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

świetne, czekałem na to sylwestrowe wydanie

Offline

 

#15 2012-01-06 16:12:36

 Vanthanoris

Rycerz Miecza

6502606
Skąd: Wolin
Zarejestrowany: 2011-11-12
Posty: 132

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

Fengar odprowadził niezbyt przyjaznym wzrokiem barona i jego oddział, którzy zniknęli za zamykającą się, wykonaną z dębu bramą. Minął tydzień od walk z nieumarłymi i towarzyszami broni. Wyłom w palisadzie został odbudowany. Poległych pochowano w mogiłach wykopanych milę od obozu, na najbliższej polanie. Od tamtego czasu w forcie panował względny porządek, przynajmniej tak mógłby sądzić baron lub ktoś z jego świty. Fengar jednak wiedział, że nie dowodzi już tymi samymi ludźmi, co poprzednio. Dostrzegał ich zmarnowane, zasępione oblicza.  Byli przytłoczeni incydentem sprzed kilku dni. Dowódca nie mógł im mieć tego za złe - największym zagrożeniem, którego sam mógłby się spodziewać w tych rejonach byli wieśniacy. Służył już czternasty rok w oddziałach barona, a przez ten czas nie spotkał żadnego z elfów, których tak się on obawiał. Teraz dowodził naprawdę niewielki oddziałem, zostało mu zaledwie trzydziestu siedmiu ludzi. Byłoby ich nieco więcej, gdyby czterech nie zdezerterowało jeszcze tej samej nocy, podczas której najemnicy walczyli o życie. A teraz baron podtrzymał swoje poprzednie rozkazy. Stwierdził, że wrodzy najemnicy byli zdrajcami, chcącymi przejąć kontrolę nad obozem (co swoją drogą dowódcy wydało się naprawdę nietrafionym pomysłem). Co do ghuli - jego zdaniem pojawiały już się wcześniej na tych terenach, jednak Fengar ich również się nie dopatrzył.
To istne szaleństwo - pomyślał, po czym zniknął we wnętrzu swojego namiotu.
- Nie wygląda na zadowolonego jego wizytą - powiedział Arvelis, wsłuchując się w skrzypienie zamykającej się bramy.
- Im dalej jest od okazywania radości z powodu wizyty barona, tym gorzej dla nas - rzekł Thersed, który został głównym zwiadowcą w obozie po śmierci Vadrasa, swojego poprzednika. - Mam wrażenie, że nie dość, że zostaniemy tu jeszcze przez pewien czas, to w dodatku jedynie w dotychczasowym składzie, bez żadnych posiłków. - dodał, spoglądając zza palisady na lekko kołyszące się pomiędzy dębami świerki.
- Wiem jedno - powiedział Nevaron - jak tylko nas stąd odwołają, już nigdy nie zgłoszę się na służbę pod północnymi granicami, choćby mieli zaoferować mi całą górę złota.

-----------------------------------------------------------------------------

Elf leżał na chłodnym, ceglanym podeście, nie mogąc wykonać nawet najmniejszego ruchu, chociaż nie był związany. Nad sobą widział jedynie kamienny sufit, z którego zwisały iskrzące mdłym światłem lampy ze świecami.
- Elf się obudził, elf się obudził! - wykrzyczał szaleńczym głosem duergar, który nagle się nad nim pojawił. Skąd wziął się tu krasnolud? Gdzie jestem? Tropicielowi myślenie przychodziło z trudem, najwyraźniej jakaś magia miała na niego wpływ.
- Tak, mistrz się ucieszy, tak! Elf będzie ghulem, cieniem, upiorem, a może dla elfa mistrz przygotuje coś specjalnego? - darł się ubrany w łachmany duergar, który w mniemaniu łowcy postradał zmysły. Zaczął zastanawiać się o jakiego mistrza mu chodzi, kiedy krasnolud zniknął tak szybko, jak się pojawił. Świece zgasły i elf został sam w ciemnościach.

Ostatnio edytowany przez Vanthanoris (2012-01-06 16:14:42)

Offline

 

#16 2012-01-23 19:03:17

 Vanthanoris

Rycerz Miecza

6502606
Skąd: Wolin
Zarejestrowany: 2011-11-12
Posty: 132

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

- Kto jest rozsądny i zależy mu bardziej na życiu, niż na złocie barona, może wyruszyć z nami. Możecie pójść także własną drogą. No chyba, że ktoś woli stać się kolejną ofiarą ataku nieumarłych, mrocznej magii lub, co gorsza, własnych towarzyszy. - Fengar rozejrzał się w skupieniu po grupie najemników stojących przed nim. Towarzyszył mu jego zastępca Erstow oraz dowódca wartowników - Kernst. Do jego zwolenników należeli również stojący z boku Arvelis, Thersed, Nevaron oraz ostatni ocalały w obozie kucharz - Soren. Dowódca długo wahał się nad podjęciem takiej, a nie innej decyzji, spędził w tym oddziale znaczną część swojego życia. - Nie mam zamiaru dokonywać za was wyboru. Jeżeli zamierzacie pozostać wierni baronowi, wybierzcie spośród was nowego kapitana. - Najemnicy bynajmniej nie byli skorzy do pozostania w obozie, sprawiali raczej wrażenie wdzięcznych Fengarowi za podjętą decyzję. Ponad dwudziestu ludzi bez wahania zgodziło się podążyć za nim, pozostali postanowili poszukać pracy w innych, bardziej gościnnych rejonach. Nikt nie zdecydował się na dłuższy pobyt. Kaptan przyjął ich decyzję z ulgą. Wiedział, że gdyby żołnierze postanowili zostać, opuszczenie ich ciążyłoby mu na sumieniu.
- Zabierzcie ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy, nie przesadzajcie z uzbrojeniem. Żywność załadujcie na wóz, osiodłajcie konie. - Kernst wydawał rozkazy poszczególnym ludziom. Zależało mu na jak najszybszym opuszczeniu tego miejsca. Podczas bitwy był zmuszony zabić własnego brata, który zwrócił się przeciwko niemu. Chwila wahania kosztowała go utratę dwóch palców w lewej ręce, potem już nie był tak pobłażliwy. Niemniej odcisnęło to na nim piętno, może nawet większe, niż na pozostałych.
- Nigdy nie spodziewałem się, że kiedykolwiek zdezerteruję z jakiegokolwiek oddziału z innego powodu, niż brak wypłacalności. I to jeszcze z taką radością. - Powiedział do towarzyszy Arvelis, kładąc skrzynkę wina na szeroki, drewniany wóz. Kilku innych najemników przywiązywało do niego dwa konie - starego, gniadego wałacha oraz nieco mniejszą karą klacz.  Niespełna godzinę po wystąpieniu Fengara ludzie byli gotowi do drogi. Pozostali, którzy zdecydowali się na działanie na własną rękę już przed kwadransem zniknęli za palisadą.
- Ruszamy! - Fengar wydał krótką komendę, prowadząc kolumnę najemników w gęsty, dębowy las.

Offline

 

#17 2012-02-20 13:48:21

 Lilith89

Rycerz Korony

Skąd: Prudnik
Zarejestrowany: 2011-11-09
Posty: 86

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

fajne wątki:)czekam na kolejne:)

Offline

 

#18 2012-04-01 20:22:00

 Vanthanoris

Rycerz Miecza

6502606
Skąd: Wolin
Zarejestrowany: 2011-11-12
Posty: 132

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

Ktoś czeka na kontynuację?
Nie wiem, czy jest sens ciągnąć dalej

Offline

 

#19 2012-04-01 21:21:10

 U'

The Knight of Solamnia

Skąd: warszawa
Zarejestrowany: 2011-10-09
Posty: 460

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

Twój wierny fan czeka;) mam nadzieję, że spróbujesz złożyć z tych części książkę, lub chociażby pełne opowiadanie. Wielu pisarzy (Tolkien, Sapkowski, Piekara) zaczynało od opowiadań, kilkudziesięciu stronicowych, na których (zapewne) uczyli się prowadzenia akcji, fabuły, wątków itd.
Trzymam kciuki, bo to co napisałeś do tej pory jest niezłe i można by z tego zrobić fajną całość


Est Sularus oth Mithas

Offline

 

#20 2012-04-02 16:10:43

 Vanthanoris

Rycerz Miecza

6502606
Skąd: Wolin
Zarejestrowany: 2011-11-12
Posty: 132

Re: fragmenty opowiadania pisanego przez Vanthanoris'a

Ok, a więc będę myślał nad kontynuacją, w wolnej chwili się za to zabiorę.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.modnesimy.pun.pl www.genealogia.pun.pl www.p-s-r.pun.pl www.fifamanager09.pun.pl www.priyanka-chopra.pun.pl