DragonLance Forum

Forum dla fanów DragonLance, książek fantasy oraz RPG.

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2013-11-29 12:45:51

 janjuz

Najwyższy Kleryst

Call me!
Skąd: Zduńska Wola
Zarejestrowany: 2012-10-02
Posty: 829

Kurier Abanasinii - nieregularnik wielorasowy

Proponuję zamieszczać tu WYŁĄCZNIE artykuły, wiadomości, komentarze, reportaże, i tym podobne materiały natury prasowej. Na początek zamieszczę post z artykułem wstępnym i kilkoma korespondencjami, mile widziane grafiki, humoreski, przepisy kuchenne, kącik mody, kronika wypadków, kronika kryminalna i co tam komu na pióro padnie. Może razem uda nam się opracować niezłe "i czasopismo" !


https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/p480x480/1238722_626203917419553_1235611245_n.jpg

Offline

 

#2 2013-11-29 12:46:39

 janjuz

Najwyższy Kleryst

Call me!
Skąd: Zduńska Wola
Zarejestrowany: 2012-10-02
Posty: 829

Re: Kurier Abanasinii - nieregularnik wielorasowy

Kurier Abanasinii – Wydanie specjalne – Numer 1/2013
(nieregularnik wielorasowy)

Artykuł wstępny
Redaktor Naczelny to jedna z najważniejszych postaci każdej, wydawanej szeroko gazety, czasopisma czy innego periodyku. Najważniejsza przynajmniej dla tych, którym jakiś artykuł dokuczył, dopiekł, zalazł za skórę czy wbił szpilę w… siedzenie. Najważniejszym zadaniem osobnika dotkliwie dotkniętego jest wtedy poznanie Redaktora. Najpierw oczywiście wyłącznie z imienia, może rasy a czasem i wyznania (choć to ostatnie ma znaczenie tylko dla sposobu wybrania rodzaju pomsty). Następnie należy takiego Redaktora poznać osobiście, niekoniecznie nawet z nim rozmawiać, wystarczy tylko, by ktoś wskazał osobnikowi szczerze dotkniętemu osobę Redaktora. Wystarczy to, by za taką osobą udać się chyłkiem i wybadać, gdzie też osobnik taki zamieszkuje, jakich ma sąsiadów, czy trzyma na łańcuchu ostrego psa, jaki płot otacza jego domostwo, dlaczego furtka jest wciąż umazana nieczystościami. Jednym słowem; poznać mnóstwo pożytecznych informacji, pożytecznych dla osobnika szczerze dotkniętego.
    Kiedy już osobnik taki wie wszystko, co jak mniema jest mu potrzebne, może już przystąpić do opracowania PLANU. Szatańskiego planu zemsty i odwetu na nikczemniku, co dobre imię osobnika szczerze dotkniętego powalał, zbrukał i na pośmiewisko wydał.
    Najczęściej spotykaną formą odwetu jest obrzucenie domostwa Redaktora materiałami co nieco cuchnącymi. Idealnie nadają się do tego jajka. Należy tylko uważać na dwie sprawy – po pierwsze jajka muszą mieć pierwszą świeżość dawno już minioną, najlepiej o jakiś rok, lepiej o dwa, po drugie jajka takiego NIE WOLNO uszkodzić we własnej kieszeni, okazuje się, że jest to broń dość obosieczna. Przeróżne śmieci i smrodliwe odpadki (nawet z opróżnionego w tym celu wychodka) też się dobrze nadają.
    Po przeczytaniu opisu takich przygotowań nikt już chyba się nie dziwi, że Redaktor Naczelny to tylko figura najęta do zbierania cięgów w plecy, kopniaków w rzyć i razów w pysk. Dlatego też nikt nie chce być takim Redaktorem. Chyba, że honorarium jest odpowiednio wysokie a bezpieczeństwo osobiste jakoś tam zapewnione.
    Funkcja Redaktora to nieustające pasmo przygód związanych z uciekaniem, ściganiem, przekupywaniem, pożyczaniem itd. itp. Czy można się więc dziwić, że najlepszymi Redaktorami są kenderzy? Przecież Redaktor wcale nie pisze, on tylko wciąż ma przeróżne przygody!
Pisze do czasopisma zupełnie ktoś inny, utajony, zamaskowany, nierozpoznawalny. Często ktoś, za kogo i grosza byś nie dał a tu proszę… redaktor rzeczywisty. Ten naprawdę wie, co w trawie piszczy. Wie, gdzie się udać by przygodę przeżyć. Wie, dlaczego ziemniaczki Otika są bardziej rumiane z jednej strony niż z drugiej. Wie, jak się robi krasnoludzką gorzałkę ale jeszcze lepiej wie KTO ją robi i gdzie. Wie dobrze, kto podwędził młot z kuźni Fireforge’a i dlaczego ten młot spadł na stopę małomistrza Toede, gdy przechodził w pobliżu kender zwany Ryżą Pałą (jego prawdziwego imienia nie poznano nigdy (choć redaktor rzeczywisty pewnie i to wie)).
Jednym słowem: Redaktor to fasada do walenia jak w bęben a redaktor to mózg pisma.
Jestem Redaktorem Naczelnym. Rzeczywisty pozwolił mi to machnąć i teraz każe szybko uciekać bo już tu zmierza kilku osobników szczerze dotkniętych. A więc zmykam!!!
Acha!!!!! Byłbym zapomniał… a może już wspominałem… redakcja wciąż potrzebuje korespondentów, rysowników, wścibskich osobników i w ogóle osób pragnących przeżyć jak najwięcej przygód (choćby miały one sporo wspólnego z przygodami Redaktora).

Redaktor Naczelny (podpis celowo nieczytelny)














Z ostatniej chwili !!!
Północną odnogą Rzeki Białego Gniewu, płynącej granicą Qualinesti i wpadająca do Nowego Morza w New Port, ruszyły na tarło ogromne ilości łososi! Jak zwykle widok takiej masy ryb wywołał zrozumiały zachwyt zapalonych wędkarzy z Gateway. Jedynym problemem okazał się fakt, że zachwyt ten wyrażają również członkowie plemienia Que-Teh, żyjącego na drugim brzegu rzeki. Obie strony uważają, że ryba należy do nich.
Dopiero po opatrzeniu sporej ilości rannych i poobijanych miłośników połowów łososi strony dostrzegły, nie po raz pierwszy zresztą, że ryby wystarczy dla wszystkich. Już miano zgodnie zacząć poławiać, gdy wędkarzy pogodziły spore ilości niedźwiedzi schodzące do bystrzyn rzeki z gór okalających Dolinę Kiri.
Wygląda na to, że spór własnościowy mocno się zaostrzy. Najgorszym jednak dla wędkarzy faktem jest to, że niedźwiedzie nie biorą udziału w sporze lecz spokojnie żrą ryby! Posłano po najlepszych myśliwych i sytuacja powinna ulec uspokojeniu. Jak co roku.
Z Thorbardinu, szlakiem przez Skullcap, Pax Tharkas i Qualinost, dotarła do Haven krasnoludzka karawana ze sporymi ilościami towarów. Wyroby z żelaza, brązu, drewna, skór a nawet drogocennej stali zapowiadają prawdziwe ożywienie handlowe podczas Jesiennego Targu. Żałować należy, że do pozostałych miejsc Abanasinii towary te dotrą o wiele później i w o wiele wyższych cenach. Na mocy traktatów krasnoludzkie karawany nie mogą zagłębiać się do Mrocznej Puszczy, a tą musiałyby przejść żeby dojść do Solace.
Z Solace donoszą, że jesień już nadchodzi ogromnymi krokami. Oto wszystkie liście legendarnych vallenów całkiem poczerwieniały. Za oknami Gospody Ostatni Dom musi się rozpościerać niemal ognisty widok!
Na wodach jeziora Crystalmir odbyły się doroczne, jesienne zawody wioślarskie. Wiosłowano tym razem w baliach pralniczych a za wiosła służyły chochle kucharskie. W poprzednim sezonie zwycięstwo przypadło załodze złożonej z samych kenderów. Trzeba zaznaczyć, że dzieże piekarzy są jednak lżejsze od balii. Tym razem jednak zwycięska osada nie pojawiła się na starcie. Powiadają, że wyruszyli w świat opanowani gorączką podróży.  Świat już drży ze strachu. Sześciu kenderów w jednej grupie!!!
Podczas ich nieobecności o zwycięstwo walczyły w zasadzie trzy załogi, reszta spokojnie piła piwo. Załoga gnomów odpadła dość szybko bowiem napęd chochli za pomocą latających ryb kompletnie się nie sprawdził (są smaczne a w jeziorze jest dużo szczupaków). Pasjonującą walkę na finiszu stoczyła załoga krasnoludów przeciwko załodze goblinów. O ile jednak tym pierwszym nie udało się dotrzeć do mety z powodu przeciążenia balii i jej zatopienia (żaden z krasnoludów więcej na wodę ponoć nie wypłynie) to załogę goblinów dopadł kryzys przywództwa i miast wiosłować (a może chochlować?) zaczęli się niemiłosiernie tłuc. Jedyny jaki pozostał w balii po tym kryzysie nie mógł dopłynąć bo kręcił się w kółko wiosłując jedną chochlą.
Tym sposobem wyścig tegoroczny nie został rozstrzygnięty.
Grupka śmiałków wyruszyła w stronę Mrocznej Puszczy. Nabożeństwa żałobnego nie będzie, bo kto by tam durniów żałował.



Wiadomości z szerokiego świata.
1.    Nasz korespondent z Solamnii donosi:
   Do portu w Palanthas wpłynął korab ogromny poselstwo z Ergoth na pokładzie mający. Lubo wielkość ergothiańskiego państwa do przeszłości minionej należy wszelako Zakon ma zawsze na uwadze zachowanie pokoju i przymierzy umacnianie. Tedy choć państwo ergothiańskie na wielce podzielone w tej chwili wygląda przecie nie należy porzucać nadziei, iż wkrótce, ponownie zjednoczone, stanie się silnym sojusznikiem w walce nieustannej z mrocznymi siłami Neraki.
Jako nam wiadomo posłowie z Ergoth rozmawiać mają o ustanowieniu stałych przedstawicieli w obu państwach, nazywają ich ambassadorami, a owi mieliby moc i prawo władców swoich przed gospodarzem reprezentować. Rzecz taka mogłaby być nawet pożyteczną, lecz trudność sprawi taki wybór onego „ambassadora” iżby zaufanie do niego mając ogromne przecie władzy całej niby jakiemuś wice królowi nie przekazywać.
Sceptyczni pozostajemy czy też Mistrzowie Trzech Bractw na Zakon się składających tokową propozycję przyjmą.
Gerber uth Florean, Palanthas


2.    Najnowsze wieści z Qualinostu:
   Ostatnie spotkanie pomiędzy przedstawicielami Thalas Entii, wyrażającej opinię Mówcy Słońca w większości spraw królestwa elfów, oraz delegacją wysłana przez Thana wszystkich Thanów Thorbardinu przebiegało w dość dziwnej atmosferze. Wygląda na to, że mieszkańcy pogórskiej i podziemnej krainy niewiele wiedzą o obyczajach ras wyżej stojących. Nie można wszak domagać się widzenia z samym Mówcą Słońca o ile wcześniej audiencji nie udzielił przewodzący pracom Thalas Entii senator, a i to nie jest jeszcze warunkiem wystarczającym. Wszak senator musi ocenić, czy sprawa Thanów Thorbardinu wymaga uwagi samego Mówcy. On wszakże tylko sprawami wagi absolutnie najwyższej się zajmuje i takie błahostki jak ewentualna wojna krasnoludów z Thorbardinu odwiecznymi wrogami; piratami minotaurów, mimo iż tuż za drzwiami Quainestii mieć może miejsce, nie musi go niczym kłopotać. Takimi sprawami senator i dowódcy wojsk sami potrafią się zająć.
   A już domaganie się mięsiwa na pierwsze danie posiłku, jakie posłom podano w dworze szambelana Qualinostu, gdy wiadomym jest, że najpierw podaje się warzywa i lekkie wina a potem owoce i nektar kwiatowy, jest już zwykłym grubiaństwem i tylko niezwykła cierpliwość oraz pobłażliwość pierwszego senatora wobec ras niżej stojących doprowadziła do wybaczenia ogromnego nietaktu.
   Sprawami wojny krasnoludzkiej i ewentualnej pomocy w jej prowadzeniu Thalas Entia zajmie się najwcześniej jak to możliwe; za jakieś trzy, cztery miesiące.
Wasz korespondent – sprawozdawca
    Feaniris Athelon

3.    Z krainy Minotaurów donoszą
   Ostatnie miesiące charakteryzują się niespotykaną nudą. Topory wyostrzone, baty natłuszczone, wojownicy wyćwiczeni. I… nic. Nikt nikogo nie obraża, żadnego pojedynku, nawet arena oficjalnych walk pomiędzy klanami świeci pustkami. Byki gotowe i chętne do walk, lecz… wszystko zamarło. Nawet wchodząc do świątyń Sargassa topory odkładają. Świętokradztwo!
   Pogłoski krążące po ulicach miast i wiosek głoszą, że wszystkiemu winne są krowy! Zachciało im się pokojowego wychowania młodych! Koniecznie chcą, by potomstwo mogło dorosnąć zanim spadnie na nie klątwa zemsty rodowej! Ponoć zagroziły, jak Kraina długa i szeroka, że każdy byk, co za topór złapie nie będąc w sytuacji zagrożenia życia przejdzie na wikt z wystudzonego wrzątku! Nie dość na tym! Samczej ulgi może sobie za granicami, najlepiej u krasnoludek żlebowych poszukać, tu bowiem całkowite odcięcie od łoża go czeka!
   Nie dziwić się nikomu, że od miesięcy nawet za nadepnięcie cienia ogona żaden byk drugiemu kułakiem między rogi nie dał a i z kopyta niw wywalił. Jeden drugiemu ustępuje, wybaczenia prosi i drogę wolną daje. Nawet takie słowa jak „proszę, przepraszam, dziękuję” zawitały na stałe do słownika byko-ludzi.
   Widać jasno, że świat się kończy i kolejny Kataklizm nadciąga!
Wasz korespondent – Huroc Jednorogi


https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/p480x480/1238722_626203917419553_1235611245_n.jpg

Offline

 

#3 2013-12-01 15:11:35

 janjuz

Najwyższy Kleryst

Call me!
Skąd: Zduńska Wola
Zarejestrowany: 2012-10-02
Posty: 829

Re: Kurier Abanasinii - nieregularnik wielorasowy

Z kenderskich szlaków podróżnych.
   Jak każdy z mojego ludu i ja padłem ofiarą Gorączki Podróży. Nie dało się dłużej wysiedzieć w Kenderówku mimo jego wielkich zalet i niezliczonych atrakcji. A zwłaszcza niespotykanego gdzie indziej towarzystwa. Naprawdę niezwykłego. Sami kenderzy opanowani żądzą poznania wszystkiego, co ciekawe na świecie.
   Ale nie wolno mi się teraz rozgadywać, trzeba ruszać. Mam nowy hoopak więc jestem gotów do drogi. Jak mawiają:
„ Nowe drogi wymagają nowego hoopaka”
więc ruszam.
   Jak na razie to mam ochotę zobaczyć, co się dzieje w Port Balifor. A potem? Chyba ruszę na północ brzegiem Zatoki i dojdę do Khur. Nigdy tam jeszcze nie byłem. Podobno mieszkańcy tej krainy to najprzyjaźniejszy w świecie naród… i mieszkają na pustyni… jak można żyć tam, gdzie nic nie ma? Bo jeśli jest coś to już nie jest to pustynia, prawda?
   W każdym razie wyruszam. Acha, jeszcze jedno. Jakiś kender, zapomniałem jak się nazywał, chciał żebym pisał wszystko, co w podróży mi się przydarzy. Powiedział, że to do jakiejś gazety. Co to jest gazeta? Będę musiał to sprawdzić. No a jak napiszę, to mam mu to wysłać do Abanasinii. Jak można coś wysłać z Kenderówka do Abanasinii? I nie tylko z Kenderówka. Przecież dojdę do… gdzie to ja.. a tak, do Balifor.
   Lepiej ruszać, bo w drodze zawsze ciekawiej.

Ostatnio edytowany przez janjuz (2013-12-01 15:25:56)


https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/p480x480/1238722_626203917419553_1235611245_n.jpg

Offline

 

#4 2013-12-02 22:17:58

 janjuz

Najwyższy Kleryst

Call me!
Skąd: Zduńska Wola
Zarejestrowany: 2012-10-02
Posty: 829

Re: Kurier Abanasinii - nieregularnik wielorasowy

Z kenderskich szlaków..
  Wysłałem ten list… razem z poprzednim, chyba… przez kupca idącego z towarami do Solace w Abanasinii. Chyba zawiezie moją butelkę… bo nie miałem nic ciekawszego… z dwoma kawałkami pergaminu. Więc jeśli dostarczy, to będzie znaczyło, że to uczciwy kupiec ale jeśli nie to będzie złodziejem noży. No właśnie, noży, bo dałem mu ładny, ostry nożyk do chleba jako zachętę, nie… zapłatę… nie, dałem jako prezent bo tak chciałem.
   Właśnie opuszczam Port Balifor. Tyle, że ja idę na północ do Khur a kupiec odpływa prosto do Nowego Portu. Właściwie to nie mam pojęcia, po co ja przyszedłem do Port Balifor. Miasto nie jest duże, nie pachnie ładnie, jeśli nie liczyć samego nabrzeża, gdzie dzieje się naprawdę sporo to reszta… nudna. I mają sporo szeryfów. I nie są gościnni. Jak tylko wszedłem na nabrzeże targowe w porcie to od razu ktoś wrzasnął – Złodziej! – zacząłem oglądać się za tym złodziejem… właściwie to nigdy nie widziałem złodzieja… no może raz, chyba we Flotsam… a to okazało się, że MNIE uznano za złodzieja! Przecież nic nie ukradłem! Ja tylko pomagałem zbierać bułeczki, które spadły ze straganu. Oddałem wszystkie!
   Obraziłem się i odchodzę z Port Balifor. Jeżeli oni tak łapią złodziei jak próbowali złapać mnie to dziwię się, że jeszcze nikt im domów nie ukradł. Tylko ci szeryfowie… dużo ich. No więc wyszedłem z miasta tylną ścieżką. Zauważyliście, że z każdego miasta jest tylna ścieżka? I że jest on znacznie ciekawsza od przedniej ścieżki? Na tej ścieżce spotkałem gnoma, który szedł w stronę północną a myślał, że idzie na wschód. Kierował się jakimś dziwnym przyrządem założonym na przegub, nazywał to „kierunkowskazemmagnetycznosłonecznym” cokolwiek to mogłoby znaczyć. Jakiś wynalazek, który ma zrewolucjonizować nawigację. Właśnie opracowywał tabelę poprawek do urządzenia. Zdajecie sobie sprawę? Gnom szedł od Thorbardinu i robił poprawki, ciekawy gość. Ponieważ w jego towarzystwie na pewno nie będzie nudno, więc poczęstowałem go bułeczką, sam zjadłem drugą… parę musiało mi wpaść do sakwy w Port Balifor… nic to, zapłacę jak wrócę… i poszliśmy razem w kierunku północnym (według mnie) a „północnozachodnimzodchyleniemnazachód” wg gnoma. Mam nadzieję, że trafimy na Khur. Tylko nie rozumiem dlaczego z Kenderówka poszedłem do Port Balifor, czyli prawie na południe, a teraz idę z gnomem brzegiem Zatoki Balifor na północ? Ale tak jest na pewno ciekawiej i więcej się zobaczy!
   Jak dojdę do Delphon to wyślę następną butelkę. A może zrobię drewnianą skrzynkę, albo lepiej ją kupię?
   Może wspominałem, ale dla pewności powiem to jeszcze raz … nazywam się Whistleknot, Garfunkel Whistleknot.


https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/p480x480/1238722_626203917419553_1235611245_n.jpg

Offline

 

#5 2013-12-03 06:18:42

Xazax

Mistrz podziemi

Zarejestrowany: 2011-08-24
Posty: 773

Re: Kurier Abanasinii - nieregularnik wielorasowy

Jestem pod wielkim wrażeniem twoich artykułów Janku ale za cholere nie wiem co z nimi zrobić...
Może otworzymy osobny projekt pod twoim przywództwem ?


"Żaden zwykly śmiertelnik nie mógl stać przed tymi przerażającymi, spowitymi w calun wrotami i nie oszaleć z nienazwanej grozy. żaden zwykly śmiertelnik nie móglby przejść nietknięty między strażniczymi dębami.
lecz Raistlin stal tam. stal tam spokojnie, bez strachu... "

Offline

 

#6 2013-12-03 09:20:07

 janjuz

Najwyższy Kleryst

Call me!
Skąd: Zduńska Wola
Zarejestrowany: 2012-10-02
Posty: 829

Re: Kurier Abanasinii - nieregularnik wielorasowy

Się po prostu przyłącz do zabawy a może uda nam się stworzyć gazetkę do dołączenia na stronkę
Tylko pamiętaj, to ma być dobra ZABAWA !

Ostatnio edytowany przez janjuz (2013-12-03 09:20:25)


https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/p480x480/1238722_626203917419553_1235611245_n.jpg

Offline

 

#7 2014-01-14 18:52:54

 janjuz

Najwyższy Kleryst

Call me!
Skąd: Zduńska Wola
Zarejestrowany: 2012-10-02
Posty: 829

Re: Kurier Abanasinii - nieregularnik wielorasowy

Słówko od Redaktora Naczelnego.
   Redaktor rzeczywisty chciał, żebym od czasu do czasu coś tu napisał wesołego. Takiego do śmiechu ale i do rozmyślania. Wpadłem na pomysł, że napiszę parę słów z okazji zimowego przesilenia. Tego czasu gdy noc jest najdłuższa a dzień najkrótszy w roku. My, kenderzy, od tego dnia zaczynamy liczyć czas Nowego Roku. Tyle, że bardzo nie lubimy ani tego dnia, ani tej pory roku. Noc długa, nic się nie dzieje, nudno. A my nie znosimy nudy! Dlatego żaden kender tego dnia nie świętuje, spotykamy się tylko i krótko życzymy sobie nawzajem nowych dróg gdy tylko dzień się wydłuży. I nowych przygód. I nowych znajomych. I oczywiście nowego hoopaka!
Przyznam, że nie bardzo mi się podoba taki sposób obchodzenia się dniem Nowego Roku. Może za bardzo przesiąkłem zwyczajami ludzi. Oni ten dzień obchodzą! Zabawa do białego rana, ból głowy (zupełnie nie wiem skąd) przez cały siedmiodzień. Beczki piwa, antałki krasnoludzkiej gorzałki, gąsiory miodu i flachy wina. A wszystko z mnóstwem tłustego jadła. Wyżerka raz do roku.
Najbardziej podoba mi się sposób gnomów. Oto na początek tego, co oni uznają za nowy roku (a może to być dowolny dzień roku!) każdy gnom znajdujący się w Górze Nieważne musi zaprezentować działanie jakiegoś swojego wynalazku. Najlepiej dużej, hałaśliwej machiny. I to buchającej ogniem i parą. I na dodatek wydającej dziwne dźwięki. Raz to widziałem. Udało mi się zobaczyć chyba połowę obchodów nim oderwana część jakiejś machiny, a sporo już latało w powietrzu, rąbnęła mnie w głowę. Jak się obudziłem to było już po święcie, nawet zdążyli pochować co bardziej nieszczęsnych wynalazców. Nigdy więcej już nie trafiłem na takie święto chociaż bardzo się starałem.
Elfie święto jest po prostu nudne. Tylko śpiewają, grają na fletach i lutniach, i harfach, i trąbach, i co tam jeszcze znajdą. Robią ogromne pochody, bardzo piękne i kolorowe ale bardzo nudne. Tylko pokazy latających na niebie iluzji są naprawdę ciekawe. Każdy elficki czarodziej usiłuje na ten dzień przygotować coś specjalnego. Jest co oglądać ale niestety elfy nie uznają naszej rachuby czasu więc trudno zrozumieć, kiedy będą kolejne obchody.
Natomiast krasnoludy wcale nowego roku nie świętują. Uważają, że kolejny rok będzie tak samo wypełniony pracą jak poprzedni więc nie ma co się bawić z takiej okazji. Natomiast kilka dni później robią huczne uroczystości na rocznicę założenia Thorbardinu. Nigdy na to nie trafiłem ale z pewnością się tam wybiorę.


https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/p480x480/1238722_626203917419553_1235611245_n.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.party-club.pun.pl www.daclan.pun.pl www.jandbtranss.pun.pl www.harrypottergramy.pun.pl www.devilforum.pun.pl