Miejsce: Palanthas
Czas: Po Wojnie Lancy ale przed Wojna Chaosu
Upalny dzieñ w Palanthas, niczym nie odbiegaj±cy od ka¿dego dnia w tym piêknym mie¶cie.
Offline
Mistrz podziemi
- Jeste¶my na miejscu! Wysiadaæ!
Krzyk wo¼nicy wybudzi³ Roberiana ze snu, gdy otworzy³ oczy zauwa¿y³ ¿e wszyscy towarzysze podró¿y zbieraj± siê z wozu.
Sam wzi±³ swój plecak podró¿ny w rêkê, sprawdzi³ czy miecz jest w pochwie i zeskoczy³ z wozu.
Jego oczom ukaza³ siê sam las?
- Czy ten wo¼nica jest ¶lepy? przecie¿ jeste¶my w ¶rodku lasu - obruka³ go w my¶lach Roberian i nagle zauwa¿y³ wy³aniaj±ce siê z ponad drzew wie¿yczki.
Palanthas.
A wiêc wreszcie dotar³em - Westchn±³
Zatrzyma³ siê, oworzy³ plecak i wyci±gn±³ z niego swoj± kolcz± koszulkê i za³o¿y³ j± na go³e Cia³o. Potem przykry³ j± Zwyk³± cieñk± bia³± koszul±.
- Nie wleze tam jak wie¶niak - pomy¶la³ i z odraz± wspomnia³ sobie Flotsam
Za³o¿y³ plecak w który spoczywa³a tarcza i z mieczem przy pasie ruszy³ w strone g³ównej bramy któr± ju¿ by³o widaæ zza drzew.
***
- Stonefist ? Co¶ mi mówi to nazwisko... na pewno pierwszy raz w Palanthas? - zapyta³ jeden ze stra¿ników bramy
- Tak jest - odpowiedzia³ szybko i pewnie Roberian
- Hmm... Niech bêdzie - wartownik dziwnie spogl±da³ na m³odzieñca - w jakim celu ? - dopyta³
- Powiedzmy ¿e chcê siê wyszkoliæ na wielkiego Woja jakich rodzi³o to miasto - odpowiedzia³ bez cienia k³amstwa lecz z nutk± ironi Stonefist
- Tak jak wszyscy... No dobra 20 sztuk srebra i podpisik tutaj - Wartownik poda³ m³odzieñcowi d³ugi zwój z list± kontroln±.
Roberian odklupawszy wszystkie powitalne "ceregiele" wszed³ przez g³ówna bramê.
Ogrom Palanthas go przerazi³...
Od czego zacz±æ ?
- Dobra - pomy¶la³ - pozbieraj siê w sobie. czego Ci potrzeba najbardziej w tej chwili...
Szyld Karczmy "Piê¶æ Kendera" sta³ siê odpowiedz± na pytanie.
- Wejdê, zarezerwujê nocleg, napije siê zimnego piwa i wyruszam na zwiedzanie - dziarskim krokiem ruszy³ w kierunku karczmy.
Offline
- Eol zobacz jaki ³adny sztylet znalaz³em! My¶lê, ¿e kto¶ go zgubi³, jest bardzo podobny...
Eol wyrwa³ swój sztylet z r±czki kendera który doczepi³ siê do niego jakie¶ trzy mile wcze¶niej.
- Kenderzy... pomy¶la³. - Od dziecka szkolê siê w z³odziejskiej sztuce i nadal nie wiem jak oni to robi±.
- Ojej, to twoje? Musia³e¶ go zgubiæ, dobrze, ¿e go znalaz³em. Mój wujek kiedy¶ opowiada³ jak pewnemu...
- Cisza kenderze, ¿yjesz jeszcze tylko dlatego, ¿e obieca³e¶ pokazaæ mi ukryte wej¶cie do Palanthas które podobno znasz. - Z moim wygl±dem na pewno zaczn± zadawaæ pytania i robiæ problemy.
- Sk±d masz t± bliznê? Nie zrozum mnie ¼le, bardzo mi siê podoba twoja blizna jestem tylko ciekaw, kto robi takie ³adne blizny, my¶lisz, ¿e pasowa³a by mi taka blizna? Eol zobacz...
Eol wyci±gn± sztylet - zaraz to sprawdzimy.
- To bardzo mi³o z Twojej strony, ale ja tylko pyta³em...
- Sza! Jeste¶my ju¿ prawie na miejscu, a wiêc gdzie to wej¶cie
***
- Nareszcie. - By³ po drugiej stronie muru, musia³ og³uszyæ kendera który pokaza³ mu tunel, gdy¿ ten powodowa³ tyle ha³asu, ¿e ¶ci±gn± by tu po³owe stra¿y miejskiej. Szyld karczmy na którym widnia³ napis "Piê¶æ Kendera" nie by³ zbyt zachêcaj±cy po ostatnich przygodach, jednak Eol by³ zbyt zmêczony by szukaæ sobie, innego miejsca.
- Ehh niech ju¿ bêdzie "Piê¶æ Kendera"...
Offline
Rycerz Ró¿y
S³oñce chyli³o siê ju¿ ku zachodowi, kiedy Grothork ujrza³ przed sob± ogromne miasto.
-Nie tak sobie wyobra¿a³em moje przybycie do Palanthas... – powiedzia³ znu¿ony najemnik. – Trzeba by³o lepiej pilnowaæ swoich butów… Czy psy nie maj± do roboty nic innego ni¿ kradniêcie butów? Co one widz± takiego w starych, rozpadaj±cych siê po d³ugiej podró¿y butach?
Po kilku krokach poczu³ ¿e pêk³ mu odcisk na go³ej stopie.
- Szlag by to! A mia³em nadziejê ¿e przybêdê w ca³ych spodniach. – powiedzia³ odcinaj±c mieczem kawa³ek nogawki. – przynajmniej s± uniwersalne – u¶miechn±³ siê w duchu zak³adaj±c kawa³ek materia³u na uci±¿liw± ranê.
Nagle us³ysza³ stukot kopyt i niski g³os poganiaj±cy konie. Usiad³ na kamieniu oczyszczaj±c ranê na stopie i poprawiaj±c opatrunek.
- Widzê ¿e potrzebujesz butów, nieznajomy? Mam tutaj wszystko czego móg³by chcieæ taki hmm… Wojownik jak Ty. Chcesz rzuciæ okiem? W podró¿y mam specjaln± zni¿kê, tylko dla Ciebie!.
-Nie jestem wojownikiem, przybywam do Palanthas , bo chcê znale¼æ jak±¶ robotê… Mo¿e Ty potrzebujesz ochrony?
-Ooo,- Powiedzia³ u¶miechniêty krasnolud,- widzê ¿e od razu przechodzisz do konkretów, w takim razie mo¿e przedstawmy siê i usi±d¼my w mojej karawanie, te konie s± tak szybkie ¿e gdy miniemy mury stra¿nicy nawet nas nie zobacz±.
-Pewnie, ale je¶li mnie we¼miesz do wozu, to buty kupiê w mie¶cie, nie by³oby dla Ciebie korzystne.- U¶miechn±³ siê Grothork – Nie mówiê ¿e nie chcê jechaæ!
-Aj tam, buty dam Ci za darmo je¶li chcesz, rozmowa z takim dziwakiem jest tego warta! – krzykn±³ zaintrygowany kupiec.
– Jestem Baltrus – kupiec znany z wciskania ludziom tego, czego nie potrzebuj±… Co siê tak krzywisz…? A no tak, racja! Buty… poczekaj chwilkê… Gdzie ja je mam..o, tu s±, proszê oto one!- Powiedzia³ Baltrus wyci±gaj±c stare, zniszczone i po³owe za ma³e na Grothorka buty - Obieca³em buty, to masz!- powiedzia³ z zadowolonym u¶miechem, przygl±daj±c siê reakcji klienta.
Grothork skrzywi³ siê zaskoczony swoj± ³atwowierno¶ci±, zastanawia³ siê który to raz da³ siê oszukaæ przez kupca po chwili rzek³ – Ile chcesz za tamte? – powiedzia³ wskazuj±c piêkne, zadbane wysokie buty, jedyne pozosta³e w wielkiej drewnianej skrzyni.
Wiedzia³ ¿e krasnoludy s± chciwe , ale ten by³ wyj±tkowo przebieg³y, zastanawia³ siê teraz jak± cenê zachce krasnal. Móg³ mu pogroziæ, jednak by³ ju¿ za blisko miasta na intrygi z kupcami.
- 50 srebrników, te cudeñka s± tego warte! – powiedzia³ przygl±daj±c siê reakcji. – o, nie dysponujemy takimi ¶rodkami ? Nie martw siê , Stary Baltrus o wszystkim pomy¶la³, mam pewn± robotê , a buty oddam ci za 20 sztuk srebra! To baaardzo m±dra propozycja, ciesz siê z tego!
- Nie mam zamiaru i¶æ z tob± na uk³ad po numerze z butami chyba nie skorzystam z tej okazji. –powiedzia³ szykuj±c siê do wyskoku najemnik- Do widz…..
- Poczekaj! Poczekaj!, powiedzia³ ³api±c go za kaftan zbroi, swymi silnymi rêkoma krasnolud.
- Nie mam zamiaru p³aciæ za podró¿!
- Brrrrrrr!- Krasnolud szybkim ruchem przeniós³ rêkê ze zbroi na szyjê najemnika i z³apa³ go uniemo¿liwiaj±c ruch.- Pos³uchaj mnie, dobrze ci radzê, bo inaczej nie dotrzesz do miasta ¿ywy!- powiedzia³ krasnolud ¶lini±c siê przy tym jak niemowlak. - Jak wysi±dziesz to przyjd¼ do mnie po list i zanie¶ go do Armona Drowna, znajdziesz go w „Piê¶ci Kendera” w pokoju numer 3, has³o to 3 pojedyñcze pukniêcia w drzwi co 3 sekundy) Je¶li tego nie zrobisz, umrzesz szybciej ni¿ trwa³a ta rozmowa, albo nie, umrzesz tak powoli ¿e zapomnisz ile masz lat, co ty na to?
- A co mam powiedzieæ, je¶li odmówiê poder¿niesz mi gard³o tym sztyletem, który masz w rêkawie… - powiedzia³ Grothork ³api±c oddech.
-M±dry ch³opak, a teraz ubierz buty i w³a¼ do tamtej beczki.
~~~~~
Po krótkiej chwili Grothorka obudzi³o s³oñce, które zaraz zakry³a szpetna twarz krasnoluda – Wy³a¼ z beczki, we¼ list i id¼ w tamtym kierunku, a¿ dojdziesz do uliczki przed g³ówn± bram± , szukaj tam tej gospody o której ci mówi³em... no ubieraj buty i wyjazd, ju¿!
Rozmy¶laj±c nad tym, kim jest ten tajemniczy krasnolud Grothork szybko ubra³ buty i poszed³ we wskazanym kierunku.
Gdy szed³ w±sk± ulic± szukaj±c szyldu karczmy nagle spostrzeg³ kendera ³api±cego siê za g³owê. Co ja w tym mie¶cie jeszcze ciekawego zobaczê.. zastanowi³ siê.
-Hej, widzia³e¶ gdzie¶ takiego szczup³ego, wysokiego go¶cia z tak± fajn± blizn±? By³± naprawdê fajna! Chcia³ mi zrobiæ tak± sam±, a ja nawet nie opowiedzia³em mu mojej historii o w³ochatym mamucie! Chyba zemdla³em, albo zrobi³ mi tak± bliznê! Mam j±? By³ taki mi³y! Chcesz o tym pos³uchaæ? Po co ci ten list? To dla mnie? Ach tak, to na pewno dla mnie, tu jest napisane do Armo...
-Przeklêty z³odziej ! Nastêpnym razem trzymaj ³apy przy sobie, powiedzia³ Grothork wyrywaj±c list z rêki nieprzytomnego kendera. Lepiej pójdê do tej gospody zanim przyjdzie tu stra¿…
Ostatnio edytowany przez Grothork (2011-09-03 22:44:04)
Offline
Eol wybra³ miejsce w najciemniejszym koncie gospody, gdzie mia³ nadziejê nie zwracaæ niczyjej uwagi. Wezwa³ gestem szynkarke i zamówi³ krasnoludzk± gorza³kê.
- Proszê, oto pañski trunek.
- Macie jeszcze jakie¶ wolne pokoje?
- Tak, ju¿ ka¿e przygotowaæ pos³anie, wynajêcie pokoju na jedn± noc bêdzie kosztowaæ 20 sztuk srebra.
- Niech bêdzie, jak siê napije chcia³ bym od razu udaæ siê do niego i odpocz±æ.
- Oczywi¶cie, pokój numer 2 jest do pañskiej dyspozycji.
- Zanim udam siê na spoczynek muszê nadstawiæ ucha - pomy¶la³ - mo¿e dowiem siê czego¶ ciekawego...
***
- Plotki opowiadane w gospodzie mog± byæ ¶wietnym ¼ród³em informacji my¶la³ Eol przys³uchuj±c siê rozmowie dwóch mieszczan, ale trzeba z tym uwa¿aæ... nie wiadomo które s± wiarygodne...
Gdy ju¿ mia³ udaæ siê do swojego pokoju us³ysza³ rozmawiaj±cych ze sob± pó³g³osem dwóch ludzi.
- Podobno w mie¶cie pojawi³ siê Armon Drown, s³ysza³em te¿, ¿e zatrzyma³ siê w³a¶nie w tej gospodzie. Podobno szuka ludzi na jak±¶ wyprawê...
Offline
Rycerz Ró¿y
Po wej¶ciu do gospody Grothork uda³ siê do barmana, bardzo chcia³o mu siê piæ po tak d³ugiej wyprawie, a woda ju¿ mu siê skoñczy³a.
W gospodzie tak ¶mierdzia³o alkoholem, ¿e od samego wdychania powietrza mia³ wra¿enie ¿e wypi³ ju¿ spor± ilo¶æ piwa.
- Macie ciemne piwo? - gdy sprzedawca skin±³ g³ow± najemnik poprosi³ o wodê do buk³aka.
Podczas powolnego s±czenia piwa Grothork us³ysza³ jak ludzie mówili co¶ o wyprawie Armona, i o tym ¿e czeka na wa¿n± przesy³kê.
-Kim jest ten cz³owiek?- my¶la³ - Szkoda ¿e ten list jest zapieczêtowany. Móg³bym siê dowiedzieæ co tu siê naprawdê dzieje.
*****
Wypijaj±c resztki piwa Grothork wsta³, wzi±³ swój plecak i Szybkimi krokami uda³ siê w stronê pokoju numer 3, wybi³ 3 stukniêcia co 3 sekundy ,po czym do jego uszu doszed³ d¼wiêk otwieranego zamka.
- Czego chcesz?
Wpatruj±c siê w zmêczon± twarz cz³owieka w ¶rednim wieku pomy¶la³ ¿e ten cz³owiek nie mo¿e byæ kim¶ niebezpiecznym, pewnie krasnolud chcia³ ¿ebym tak my¶la³...
- Przynoszê list od Balthrusa. - powiedzia³ wyci±gaj±c zza paska kopertê - kaza³ mi go przekazaæ.
- O, prawie bym zapomnia³ o tym li¶cie, wielkie dziêki - powiedzia³ Armon Drown - O, widzê ¿e nosisz miecz?
- By³em najemnikiem, teraz szukam szczê¶cia w Palanthas...
- A to dowcipni¶, w Palanthas? Pracy? Je¶li nie jeste¶ p³atnym mordercom to nie znajdziesz tu pracy....
- Dziêkujê za pocieszenie, w takim razie mo¿e powinienem by³ wróciæ do domu.
-Zaczekaj! Chcesz pracê? Zatem wejd¼ do ¶rodka , opowiem Ci szczegó³y wyprawy któr± organizujê. Za 20 srebrników ka¿ê s³u¿±cemu zarezerwowaæ Ci pokój numer 4. No wchod¼ nie bój siê. Nie jestem taki nerwowy jak ten ga³gan Balthrus...
Offline
Mistrz podziemi
"Akademia Mieczy Palanthas"
Brzmi nie¼le - pomy¶la³ m³odzik i wszed³ do ¶rodka bardzo du¿ego budynku który z oddali wygl±da³ mu na arenê.
- W czym mo¿na pomóc - od razu zwróci³a siê do niego m³oda kobieta stoj±ca przy wejsciu
- Chcia³bym siê dowiedzieæ czego¶ na temat akademii - odpowiedzia³ wynio¶le Roberian
- Lord Custon do którego nale¿y akademia wyjecha³, spodziewamy siê go dopiero jutro. On przyjmuje nowych, ja zajmuje siê tylko dokumentacj± - szybka formu³ka któr± kobieta mia³a w pamiêci ¶mig³a jak strza³a.
- Hmm... Jaki jest koszt wst±pienia do Akademii? - Spyta³ by³y mieszkaniec Floatsam
- Wpisowe 50 srebrników.W tej cenie mie¶ci siê zestaw uzbrojenia pocz±tkuj±cego , a reszta zale¿y od stopnia, stopnie przydziela Lord Custon - Kolejna formu³ka wystrzeli³a z ust m³odej kobiety
Roberian rozejrza³ siê, wszystko wygl±da³o bardzo profesjonalnie a z wszêd±t by³o s³ychaæ szczêk orê¿u i okrzyki walk.
- W takim razie oto 50 srebrników - Powiedzia³ ochoczo
- Proszê wpisaæ imiê na listê - Nowo przyjêty wpisa³ swoje imiê - a tu le¿y zestaw który nale¿y od tej chwili do Pana panie Stonefist - doda³a wskazuj±c na do¶æ du¿y plecak.
*****
Roberian wszed³ ponownie do "Piê¶ci kendera" wiedzia³ ju¿ sk±d siê wziê³a nazwa karczmy... By³a bardzo ma³a. Wszystkie pokoje zajête, tak samo stoliki.
- I jak sprawa z moim noclegiem? - Zapyta³ barmana
- Panie Woju wszystko zajête, nikt nie zrezygnowa³... Ale mam propozycjê
- S³ucham
- Pokój numer 4 jest do¶æ du¿y, s± w nim trzy ³ó¿ka... lecz zarezerwowany jest na jedn± osobê. Móg³bym namówiæ klienta do wspó³lokatu - powiedzia³ barman - Tylko musi pan wyraziæ zgodê... oczywi¶cie cena dla obojga bêdzie ni¿sza - Doda³ po¶piesznie
- Hmmm... Je¶li to uczciwy i zacny klient... czemu nie - odpowiedzia³ z u¶miechem Stonefist - Zostawie nowy tobo³ek za barem przy reszcie moich rzeczy a pan niech robi swoje - doda³ i ruszy³ w poszukiwaniu miejsca do siedzenia.
Wszystkie sto³y by³y obsiedzone i nawet kender nie zdo³a³by wcisn±æ swojego zadka... Ale Roberian zauwa¿y³ ¿e w stoliku który znajduje siê w najciemniejszym koncie siedzi tylko jeden cz³owiek.
Roberian jako i¿ nie boi siê ¿adnych szemranych typów na jakiego ten wygl±da³, podszed³ do samotnika
- Roberian Stonefist - Wyci±gn±³ rêke do nieznajomego - czy mogê siê dosi±¶æ? - Usiad³ nie czekaj±c na odpowiedz
- Ciê¿ki mia³em dzi¶ dzieñ panie... ?
Offline
- Kufel ciemnego piwa. - rzuci³ do szynkarki Eol wci±¿ przys³uchuj±c siê rozmowie. - Chyba nic wiêcej siê nie dowiem o tym Drownie... przynajmniej od tych tutaj.
- Piwo dla pana powiedzia³a m³oda szynkarka której dekolt by³ nieprzyzwoicie g³êboki. Dwa miedziaki zatañczy³y na stole, wydaj±c przy tym charakterystyczny d¼wiêk. Kobieta przyjê³a zap³atê i ruszy³a obs³ugiwaæ innych klientów. W gospodzie nie by³o ani jednego wolnego miejsca do siedzenia. - Ani jednego, po za trzema ko³o mnie... ciekawe dlaczego, pomy¶la³ z drwi±cym u¶mieszkiem Eol. Przechyli³ kufel wypijaj±c ³apczywie po³owê jego zawarto¶ci, gdy podniós³ wzrok zobaczy³ stoj±cego na przeciwko m³odzieñca.
- Roberian Stonefist rzuci³ m³odzieniec i wyci±gn± rêkê w ge¶cie powitania - czy mogê siê dosi±¶æ? - Usiad³ nie czekaj±c na odpowiedz.
- Taa - odburkn± Eol ignoruj±c wyci±gniêt± d³oñ, mia³ nadzieje sp³awiæ go swoim zachowaniem, m³odzieniec siê jednak nie zrazi³ i zacz±³ rozmowê.
- Ciê¿ki mia³e¶ dzi¶ dzieñ panie... ?
- Dzieñ jak ka¿dy inny, dopiero co przyby³em do Palanthas. A Ty co? Poszukiwacz przygód?
Offline
Mistrz podziemi
- Równie¿. Przyby³em dzi¶ rano, w celu podniesienia umiejêtno¶ci... No i wiadomo poznaæ trochê ¶wiata. Pochodzê z Floatsam... nudnego jak flaki z olejem miasteczka portowego... - Odpowiedzia³ Roberian i po chwili stwierdzi³ ¿e ju¿ nie ma za bardzo jak podci±gn±æ rozmowy - A Ciebie co sprowadza? Bardzo interesuje mnie sztuka wojenna, opowiesz mi mo¿e historiê tej blizny? - M³odzik zauwa¿y³ ¿e jego towarzysza chyba zdezorienotowa³a jego bezczelno¶æ... Byæ mo¿e ma³o kto by³ tak bezpo¶redni. To by³a cecha która górowa³a w charakterze Roberiana.
****
Na wy¿szym piêtrze Karczmy ciekawski ober¿ysta Borg pods³uchiwa³ pod drzwiami tajemnicz± rozmowê
- Taladas?
- Tak, ten kontynent niew±tpliwie istnieje.
- To bêdzie bardzo niebezpieczne... i kosztowne
- Najpierw musimy mieæ czarny kompas
- Co takiego?
- Smoczy kompas, on poprowadzi statek. ¯aden sternik nie zna trasy. Gdy czarny kompas jest na statku, ten sam kieruje siê na bezpieczny brzeg Taladasu... Pytania pó¼niej. Smoczy kompas by³ w³asno¶ci± smoczycy z Xak Tsaroth. Lord Custon planuje wyprawê w to miejsce, móg³by¶ siê podpi±æ... Moja informatorka potwierdzi³a ¿e zatrzyma³ siê tu jego nowy nabytek który zwróci jego uwagê. Niejaki Roberian Stonefist.
Rozmowê przerwa³ trzask drzwi. Nie ostro¿ny karczmarz wpad³ do ¶rodka.
- Mam pytanie do Pana Grothorka w sprawie pokoju, M³ody wojownik o imieniu Roberian ma wielk± pro¶bê - Wybe³kota³ szybko w ramach wype³zniêcia z niezrêcznej sytuacji.
Offline
Rycerz Ró¿y
Gdy Grothork s³ucha³ uwa¿nie planu wyprawy, nagle drzwi otworzy³y siê z trzaskiem. Grothork podskoczy³ wyci±gaj±c broñ, nie zauwa¿y³ nawet jak Amon zrobi³ to samo, a sta³ lepiej przygotowany od niego. Na szczê¶cie by³ to tylko Karczmarz.
- Mam pytanie do Pana Grothorka w sprawie pokoju, M³ody wojownik o imieniu Roberian ma wielk± pro¶bê!
-Kto to jest?
- To m³ody wojownik, przyby³ do tego miasta poszukiwaæ przygód, zw± go Roberian. Zap³aci po³owe ceny za wynajêcie pokoju!
- Czyli wyjdzie taniej o 10 srebrników, hmm niech bêdzie, powiedz mu ¿eby zaj±³ które¶ z wolnych ³ó¿ek, ca³y pokój jest do jego dyspozycji.
- Oczywi¶cie, oczywi¶cie - powiedzia³ spiêty - W takim razie ja ju¿ sobie pójdê...
- Zaczekaj!- zawo³a³ go Amon Drown - Powiedz temu , jak mu tam?
- Roberian Stonefist
- W³a¶nie, zapytaj go czy jest chêtny na spe³nienie jego marzeñ... Je¶li siê skusi. powiedz ¿eby przyszed³ tutaj, do mojego pokoju.
No id¼ ju¿, nie stercz jak baran.- Powiedzia³ g³o¶no Amon.
-Jjju¿ idê, przepraszam za naj¶cie!
-To na czym skoñczyli¶my, a tak, Smoczy kompas... Jeste¶ chêtny, Grothork? Potrzebny nam ka¿dy silny wojownik, i tak mamy ju¿ braki w ludziach!
- Oczywi¶cie ¿e siê pisze, ale po wszystkim zostanê sowicie wynagrodzony? Jestem przecie¿ pierwszym uczestnikiem.
- Jasne ¿e tak, byæ mo¿e czeka Ciê co¶ wiêcej ni¿ same pieni±dze, doceniam twoje otwarcie, jednak wiedz ¿e ta podró¿ jest bardzo niebezpieczna...
- Nic mnie nie obchodzi ryzyko, i tak straci³em wszystko co mia³em, nie bojê siê ¶mierci!
- I takich w³a¶nie ludzi potrzebujemy, nie boj±cych siê ¶mierci, i ¶mia³ych!- Powiedzia³ weso³o Amon Drown - Chyba muszê kupiæ dla nas Krasnoludzk± gorza³kê, co nie?
- A nawet dwie... - Powiedzia³ z u¶miechem na ustach Grothork - W koñcu dzi¶ pijemy za powodzenie wyprawy, powinni¶my upiæ siê do upad³ego!
- Podoba mi siê to, a wiêc dwie!
~~~~~~~~~~~~~~
Ostatnio edytowany przez Grothork (2011-09-06 18:22:31)
Offline
Mistrz podziemi
Rozmowa przy zaciemnionym stole trwa³a w najlepsze. Roberian opowiada³ historiê swojego nudnego ¿ycia ma³omównemu Eolowi
- No minotaury to nas odwiedza³y a¿ zbyt czêsto, to bardzo brutalna rasa... mia³em z paroma utarczki karczmowe... o ich wyniku nie chce dyskutowaæ - M³odzik przerwa³ widz±c ¿e karczmarz wo³a go gestem rêki.
- Przeprasza na chwile, zajmij to miejsce - Wycedzi³ do ponurego towarzysza i ruszy³ w kierunku Karczmarza
Przeszed³ przez malutk± g³ówn± salê i doszed³ do progu schodów
- S³ucham
- Pan Grothork zgodzi³ siê, zaprasza pana do pokoju. Doda³ jeszcze ¿e ma propozycje spe³nienia marzeñ
Roberian zesztywnia³. Nigdy nie marzy³ o nocy w jednym ³ó¿ku z mê¿czyzn±. Propozycja wyda³a mu siê bardzo... nietypowa.
We Floatsam s³ysza³ juz o ¯o³nierzach którzy przez d³ugi okres czasu na wojnie nie widywali kobiet i uprawiali mi³o¶æ z kolegami... Obrzydzenie wstrz±sne³o m³odzikiem.
A mo¿e to podstêp? Mo¿e kto¶ go chce po prostu zaszlachtowaæ i wzi±¶æ jego rzeczy? Tego te¿ siê du¿o nas³ysza³.
Ale bez ryzyka nie ma zabawy - pomy¶la³.
Powtórzy³ gest Karczmarza w stronê Eola licz±c na dodatkow± pomoc w razie k³opotów.
Nie czekaj±c na reakcjê wszed³ po drewnianych schodach.
Po chwili stan±³ w drzwiach du¿ego pokoju w którym siedzia³o dwóch mê¿czyzn.
- M³ody pan Stonefist - Powiedzia³ oficjalnie jeden z nich - Amon Drown bardzo mi mi³o
- Sk±d wiesz kim jestem? - spyta³ zdumiony Roberian
- Karczmarz nam powiedzia³ - zasmia³ siê Amon - A co my¶la³e¶ ¿e jeste¶ ju¿ tak rozpoznawalny?
- Nie... NIezrêcznie siê czuje w Palanthas... Powiedzmy - zaj±³ka³ siê M³ody wojownik
- Usi±d¼ pan panie Stonefist mam propozycje
- S³ucham wiêc - Powiedzia³ Roberian siadaj±c na jednym z ³ó¿ek
- Mam dla pana zlecenie, mianowicie trzeba pomóc mojemu dobremu koledze Grothorkowi w podró¿y do Xak Tsaroth. Nie mamy narazie ¶rodków ani ludzi do wyprawy. Ale znamy kogo¶ kto nied³ugo zorganizuje wyprawê. Lord Custon o którym ju¿ pewnie s³ysza³e¶...
Twoim zadaniem jest wkupiæ siê w jego ³aski i wprowadziæ w ekspedycje Ghotroka. Oprócz zap³aty Custona dostaniesz te¿ podwójna³ zap³atê odemnie, je¶li oczywi¶cie mój przyjaciel wróci tu ca³y i zdrowy... Pytania zostaw dla siebie, to tyle co powiniene¶ wiedzieæ. Umowa Stoi? - Zakoñczy³ przemówinienie Amon
- Ja nawet nie znam tego Custona i nie wiem gdzie jest to Xak Tsaroth... Ale Stoi! Co mi szkodzi - Dziarsko odpowiedzia³ ¶ciskaj±c Amonowi d³oñ.
Offline
Eol sta³ w ciemnym korytarzu przys³uchuj±c siê toczonej za zamkniêtymi drzwiami rozmowie.
- A wiêc Xak Tsaroth. Czego oni mog± tam szukaæ, s³ysza³em plotki, ¿e skarbu pod Xak Tsaroth pilnowa³a smoczyca któr± podobno zg³adzono. Podobno... ale je¶li oni podejmuj± takie ryzyko znaczy, ¿e gra musi byæ warto ¶wieczki. Muszê siê wkrêciæ w t± wyprawê... ale jak to zrobiæ. Ten Stonefist... do¶æ naiwny, wypi³ ze mn± piwo i pewnie ju¿ uwa¿a mnie za przyjaciela. To dobrze... zaczekam na niego na dole, pewnie przyjdzie po swoje rzeczy.
Offline
Rycerz Ró¿y
- A wiêc, do jutra, teraz id¼cie odpocz±æ. - Powiedzia³ zmêczonym tonem Amon - Ja te¿ siê muszê kimn±æ, bêdê mia³ strasznego kaca po tej gorza³ce. Jutro zrobimy zebranie przed wyj¶ciem, radzê siê dobrze przygotowaæ, podró¿ bêdzie ciê¿ka i d³uga.
- Trzeba siê dobrze zabezpieczyæ przed kenderami... - rzek³ zachrypniêtym g³osem Grothork - Masa ich tutaj, jeden prawie mi gwizdn±³ list do Ciebie Amonie.
- Gardzê tym plugastwem, mam wszystko obwi±zane ³añcuchami. - u¶miechn±³ siê Amon Drown
- Mo¿e, i ja powinienem, ale na szczê¶cie moje rzeczy s± w bezpiecznym miejscu.
-Eeeaah - ziewn±³ organizator wyprawy - No dobra, id¼cie ju¿ chcê i¶æ spaæ
- Idê jeszcze do baru, mam sprawê do za³atwienia z barmanem. - Rzek³ Grothork wychodz±c z pokoju. - Do jutra.
..............................................................................................................................................................
-
Offline
Mistrz podziemi
Roberian szed³ w kierunku Akademii mieczy próbuj±c sobie przypomnieæ co robi³ poprzedniej nocy
Pamiêta³ ca³± rozmowê z Amonem i nowopoznanych poszukiwaczy przygód...
Potem dosiad³ siê spowrotem do Eola... Potem by³a krasnoludzka i pobudka w ten koszmarny poranek...
G³owa bola³a go niesamowicie... jego s³uch siê wyostrzy³ na tyle ¿e s³ysza³ jak g³o¶no ¶wieci s³oñce...
Sta³ ju¿ pod wej¶ciem, poprawi³ spodnie i wszed³ do Akademii.
W miejscu gdzie siê zapisywa³, sta³ teraz m³ody rycerz Rycerz Solamnijski
- Roberian Stonefist, to mój pierwszy dzieñ w Akademii - Oznajmi³ rycerzowi wyci±gaj±c d³oñ
- Eldric Custon, spodziewa³em siê Pana panie Stonefist, zapraszam na spacer - oznajmi³ oficjalnie
Po chwili dwójka m³odzieñców przekroczy³a próg i uda³a siê w stronê placu treningowego
- Spodziewa³em siê ¿e Lord Custon to starszy M±¿ - zacz±³ niepewnie rozmowê Roberian
- Lord Custon to mój ojciec, on prowadzi Akademiê. Wiesz wogóle co¶ o Rodzie Custonów?
- Nie, niedawno siê sprowadzi³em w tê strony.
- Tak te¿ my¶la³em. Custonowie to bardzo stary ród, nasi przodkowie walczyli u boku Humy Dragonbane, a duszê mojego ojca wiêzi³ s³uga samego Hiddukela, a uwolnili go dzisiejsi bohaterowie Lancy Tanis Pó³-elf i Mistrz Fireforge... Mój ojciec jest równie¿ szefem stra¿y w Palanthas... Jednak sta³a siê bardzo z³a rzecz...
- Co takiego?
- Mój ojciec wyruszy³ na wyprawê na wyspê Schallsea w poszukiwaniu klucza do grobowców w Xak Tsaroth... I do tej pory nie wróci³.
- Czemu mi to mówisz? - spyta³ zdezorentowany m³odzik
- Bo by³ z nim Xazax Stonefist...
- To niemo¿liwe... mój brat zagin±³ dawno temu na morzu... - Roberian wspar³ siê o ¶cianê.
- Czy to mo¿liwe czy nie... Takie s± fakty, Xaz jest jednym z najbardziej zaufanych ludzi mojego ojca, razem wyruszyli i oboje nie wrócili.
Chod¼ do mojej komnaty, opowiem Ci wszystko.
****
Roberian wraca³ do karczmy mijaj±c budki targowe... Teraz ju¿ nic nie s³ysza³... Musia³ siê napiæ i przedyskutowaæ wszystko z Amonem i reszt±
Ostatnio edytowany przez Xazax (2011-09-12 13:40:01)
Offline
- Stonefist! - Krzykn± Eol do zamy¶lonego m³odzieñca który w³a¶nie wszed³ do karczmy - Stonefist do diaska!
Roberian otrz±sn± siê i podszed³ do stolika.
- Siadaj postawie Ci piwo! I co rozmawia³e¶ z tym ca³ym Custonem?
Stonefist zrobi³ niepewn± minê, jak by usi³owa³ sobie co¶ przypomnieæ.
- Ahh... mog³em siê tego spodziewaæ, trochê wczoraj wypili¶my. Obieca³e¶ wspomnieæ o mnie swoim nowym przyjacio³om. Mogê byæ przydatny. W sumie móg³bym byæ waszym przewodnikiem, kiedy¶ sporo z matk± podró¿owali¶my po Ansalonie. Moja matka zawsze lubi³a przeszukiwaæ takie, tajemnicze miejsca. Powiada³a, ¿e w lochach i katakumbach zwykle mo¿na znale¼æ co¶ ciekawego... mam na my¶li skarby. A Ty Roberian, jaki masz interes w tej wyprawie? Bo zgaduje, ¿e bogactwa nie s± dla Ciebie najwa¿niejsze. Racja?
Offline
Mistrz podziemi
- Sprawy siê trochê pogmatwa³y - zacz±³ Stonefist siadaj±c przy stoliku - Najpierw p³yniemy na Schallsea.
- Co takiego?
- Lord Custon wraz z Solamnijsk± delegacj± wyruszyli tam aby za³agodziæ spór miêdzy mieszkañcami i zagin±³, mam zebraæ dru¿ynê która nie rzuca siê w oczy i odnale¼æ go. Nasz statek odp³ywa za trzy dni, podró¿ do portu Schallsea - jedynego miasta na wyspie bêdzie trwa³a ca³y dzieñ i noc... Mam wytyczne do kogo mamy siê tam zg³osiæ ¿eby rozpocz±æ ¶ledztwo.
- Zaczyna robiæ siê ciekawie, a jak brzmi odpowiedz na moje pytanie? - g³os Eola przybra³ podejrzliwu ton.
- Oczywi¶cie ¿e interesuj± mnie bogactwa, chwa³a i przygoda - Roberian usmiechn±³ siê gdy barman poda³ im piwo
Offline
Eol postanowi³ nie dr±¿yæ tematu - Niech Ci bêdzie. A wiêc jak ju¿ mówi³em, by³em kiedy¶ w tamtych okolicach i znam drogê do Xak Tsaroth, mogê siê wam przydaæ. Z reszt± potrafiê byæ u¿yteczny równie¿ z innych powodów... ale o tym zd±¿ysz siê jeszcze przekonaæ. Przemy¶l to, a tymczasem idê rozejrzeæ siê po okolicy.
***
Dzieñ by³ upalny, dzieci pluska³y siê w miejskiej fontannie a w okó³ s³ychaæ by³o gwar targuj±cych siê kupców. Na ulicach by³o dzi¶ do¶æ t³oczno. Jednak gdy doszed³ do skrzy¿owania zauwa¿y³, ¿e droga po jego lewej stronie jest pusta, nikt nie mia³ ochoty zapuszczaæ siê w uliczkê prowadz±c± do zagajnika Shoikan i wznosz±cej siê za nim niegdy¶ wspania³ej a dzi¶ budz±cej grozê Wie¿y Wielkiej Magi w Palanthas. Wrodzona ciekawo¶æ by³a jego cech± dominuj±c±, Eol mia³ to po matce, nigdy nie potrafi³ siê powstrzymaæ przed przeszukaniem miejsca którego inni wol± unikaæ, maj±c z reszt± ku temu s³uszne powody...
- Co tak stoisz? - zagadn± go jaki¶ cz³owiek, wygl±daj±cy na kupca. - Wie¿a, taa... robi wra¿enie prawda? Przyjezdny?
- Zgadza siê, jestem tu od niedawna, s³ysza³em ró¿ne historie o tej wie¿y...
- Nikt do koñca nie wie czy to prawda, ale podobno "w³adca przesz³o¶ci i tera¼niejszo¶ci" prze³ama³ kl±twê i zamieszka³ w wierzy... zwykle wy¶miewam tego typu plotki, ale podobno widziano jak jedna z kap³anek sz³a w kierunku wierzy. Je¶li ko¶ció³ zaczyna siê tym interesowaæ to musi co¶ byæ na rzeczy.
- Interesuj±ce, idê przyjrzeæ siê z bliska, dowiem siê czy w tych wszystkich opowie¶ciach o potworach i ¿ywych trupach z zagajnika jest choæ trochê prawdy.
- Nie wiem czy jeste¶ a¿ tak odwa¿ny czy tylko g³upi, ale nikt o zdrowych zmys³ach, wy³±czaj±c kenderów, nie chcia³ by siê zbli¿aæ do tego zagajnika!
- My¶l co chcesz...
Eol ruszy³ przed siebie, a przed nim majaczy³a kontrastuj±ca z piêknem miasta Wie¿a Wielkiej Magi w Palanthas.
Offline
Król Zjednoczonego Elfiego Królestwa.
Lithas siedzia³ na krze¶le, w k±cie drewnianej chatki. Na przeciw niego le¿a³a martwa postaæ. By³ to ten sam farmer, który go go¶ci³. Próbowa³ przeszkodziæ mu w przeczytaniu ksi±¿ki, a jednak ciekawo¶æ zwyciê¿y³a. Tak w³a¶ciwie sam nabi³ mu siê na miecz. Ksiêga opowiada³a o Takhisis. Od najwcze¶niejszych lat, gdy przyby³a tu, wraz z innymi bogami i...
-Co ja robiê? -szepn±³ sam do siebie. -Przecie¿ jestem rycerzem... -zawaha³ siê. -Nie! Ju¿ nim nie jestem! -powiedzia³ jakby g³o¶niej i wróci³ do studiowania ksiêgi. I naglê przeczyta³ o czym¶ co zupe³nie go zaskoczy³o. Fragment ten mówi³ o tym ¿e Takhisis ma zupe³nie inny plan, ni¿ maj± w domy¶lê Solamijczycy. Ona próbujê zniszczyæ dobro, aby zaistnia³o z³o. Czyste z³o, które jest przecie¿ pojêciem wzglêdnym. Teraz trwaj± wojny. Z³o nie mo¿e ¿yæ razem z dobrem. Je¿eli zwyciê¿y z³o, to zapanujê pokój. Bez wojny, sporów
i k³ótni. Przeczyta³ te¿ ¿e Paladine nic w tym kierunku nie robi. Patrzy na ¶mieræ, po¿ogê i nie interesujê go to.
-A mo¿e zawsze sta³em po z³ej stronie barykady? -znów zacz±³ gadaæ do siebie. Po krótkim monologu znów wczyta³ siê w ksi±¿kê. I znalaz³ co¶ jeszcze ciekawszego. W podziemnym mie¶cie Xak Tsaroth mie¶ci siê brama. Kolejne przej¶cie miêdzy ¶wiatami. A klucz do niego znajdujê siê na wyspie Schallsea...
-Co to? -spyta³ piskliwy g³osik. Lithas, a¿ podskoczy³ z miejsca.
-Co ty tu robisz? Ty no...
-Ups -sprostowa³ szybko kender. -A co to jest? -spyta³ wgapiaj±c niewinne ¶lepia w ksi±¿kê.
-Nie twój interes! -odburkn±³ mê¿czyzna, wychodz±c z chatki.
-A dasz zobaczyæ? -pyta³ dalej Ups, id±c za nim.
-Nie, ani ci jej nie po¿yczê, ani nawet nie dam ci jej dotkn±æ! -wrzeszcza³ za¿enowany m³ody mê¿czyzna.
Offline
Eol widzia³ przed sob± bramê do zagajnika. Nie dzia³o siê tutaj nic nadzwyczajnego, ¿±dnych czarów, przera¼liwych wrzasków czy potworów z otch³ani.
- Chyba jednak nie ma siê czego baæ - powiedzia³ i ruszy³ pewnie przed siebie. Gdy brama by³a na wyci±gniêcie rêki ogarn± go paniczny strach i chêæ ucieczki. Nigdy nie czu³ czego¶ podobnego. Próbowa³ to w sobie zdusiæ, zrobiæ choæby jeden krok do przodu, jednak strach by³ parali¿uj±cy. Przed sob± widzia³ ciemny, ponury, wilgotny i budz±cy grozê zagajnik Shoikan, wydawa³o mu siê, ¿e gdzie¶ w g³êbi zagajnika dostrzeg³ przemykaj±c± postaæ o bladej wyg³odnia³ej twarzy, wlepiaj±c± w niego chciwie ¶lepia. Nie móg³ siê poruszyæ, nie móg³ uciec.
Nagle ogarnê³o go dziwne uczucie, zna³ je z wojny lancy. Uczucie to wyrwa³o go z transu, u¶wiadomi³ sobie, ¿e zapad³ ju¿ zmrok, nie móg³ siê poruszyæ. Uczucie nabiera³o mocy.
- Smoczy strach!
Wiedzia³, ¿e zginie je¶li tu zostanie. Skupi³ ca³± wolê jak± posiada³ by ruszyæ siê z miejsca. Szybko dobieg³ do najbli¿szego z opuszczonych domów by ukryæ siê w ¶rodku. Trzepot skrzyde³ by³ coraz g³o¶niejszy, a¿ wreszcie przed bram± do zagajnika wyl±dowa³ ogromny niebieski smok.
- Zostañ tutaj Skie - Poleci³a mu zakuta w zbroje postaæ. Która ku przera¿eniu Eola wesz³a do zagajnika...
Offline
Król Zjednoczonego Elfiego Królestwa.
Lithas brn±³ opustosza³± ¶cie¿k± w stronê Kalamanu. Nie móg³ uwierzyæ, ¿e jest zmuszony znów tam wracaæ. Po drodze nie spotka³y go ¿adne niespodzianki. A jednak sam nie wiedzia³, czy woli napa¶æ ogrów, czy towarzystwo denerwuj±cego kendera. Parê razy próbowa³ go przegoniæ, ale Ups zawsze wraca³. Raz rzuci³ siê na niego z mieczem, ale ucierpia³a na tym tylko kita kendera. Nie zrazi³ siê nawet o to. Powiedzia³ tylko, ¿e teraz taka moda. Po tygodniu wêdrówki dotarli wreszcie do miasta. Masê ludzi przechadza³o siê t³ocznymi ulicami. M³ody wojownik przedziera³ siê przez t³umy i (choæ powoli) znajdowa³ siê coraz dalej. Upsa gdzie¶ wciê³o i Litchas zacz±³ siê martwiæ. Oczywi¶cie nie o zdrowie tej ma³ej zarazy, ale o to ¿e mo¿e go wydaæ. Oczywiste by³o, ¿e rycerz czarnej ró¿y nie bêdzie mile widziany w tym mie¶cie. Owin±³ siê w swój czarny p³aszcz, a zbrojê ukry³ w plecaku. Nie by³a fachowej roboty, ale za to by³a lekka i (jak na zbrojê) porêczna. Dotar³ wreszcie do portu. Z bólem serca odkry³, ¿e ¿aden statek nie p³ynie do Schallsea. ¯aden z wyj±tkiem jednego. Ten okrêt nie by³ jednak zupe³nie tym czego chcia³ mê¿czyzna. P³ynê³a w nim wsparcie rycerzy Solamijskich. Miêli pomóc w poszukiwaniach jakiego¶... Lithasowi wypad³o to imiê z g³owy. Mia³ ju¿ nawet plan. W¶lizgnie siê do za³ogi okrêtu, jako marynarz. Nikt nie pozna w nim czarnego rycerza. Bêdzie stara³ siê omijaæ rycerzy na tyle, na ile bêdzie to mo¿liwe. Zbli¿a³ siê do krêtu, gdy nagle zza pleców dobieg³ go piskliwy g³osik.
-Te¿ jedziesz na poszukiwania Lorda Custona? S³ysza³em ¿e bêd± spore nagrody.
Lithas chcia³ obejrzeæ siê za siebie, ale wiedzia³ co ujrzy. Sta³ za nim kender, ubrany w dziwaczn± zbrojê, zlepion± z (najpewniej) znalezionych, lub ukradzionych czê¶ci.
-A wiêc lordzie Custonie przybywam... -szepn±³ upad³y rycerz raczej do siebie ni¿ do Upsa.
Offline