Księżniczka Mithrilowej Hali
Ale dobrze trzymaliście te kciuki Wszystko zaliczyłam!!! Jestem taka dumna z siebie...
Silvaro, mogłabym się podjąć Twego wyzwania po sesji, czyli po 4 lutym Byłby to także mój debiut, więc... może być zabawnie
Offline
Księżniczka Mithrilowej Hali
Czyżby się komuś zachorowało? To przykre
Offline
Zachorowało się już dawno, w życiu szkolnym nieszczególnie mi to przeszkadza, ale wyleczyć się byłoby miło... Co z tego, skoro lekarka do której chodzę jest mało kompetentna, a póki co nie mogę jej zmienić... Jeszcze tylko 3 miesiące!
Offline
Najwyższy Kleryst
No, udało się!
Łapiduchy wypuściły mnie z łap swoich i dotarłem do domu. Badania jednak przejść trzeba było. W szpitalu miałem dostęp do Forum więc wiem, że zaciskanie kciuków (lekarz pytał, czy sobie palców nie połamię!) pomogło więc ze spokojnym sumieniem mogę wrócić do przerwanego tłumaczenia Kendermore. Leżąc w białym przybytku czytałem Dragons of Hourglass Mage. Powoli Raistlin zaczyna mi wyrastać na jednego z największych bohaterów Wojny Lancy. Jego zmagania z Thakisis w Nerace… czapki z głów.
Ale i tak najpierw Kendermore, potem Dark Thane, Conundrum, Lake of Death i Wizards Conclave. W ten sposób będę miał całą Age of Mortals. Oby tylko życia starczyło bo kolejne pozycje szczerzą się z półki!
Offline
Księżniczka Mithrilowej Hali
Witajcie
Mam nadzieję, że już wszyscy w dobrym zdrowiu...
A tak poza tym. Macie jakieś skuteczne sposoby na poprawę humoru?
Offline
Księżniczka Mithrilowej Hali
Całkiem ciekawa propozycja... O! Są też ciasteczka
Offline
Najwyższy Kleryst
Najlepszym środkiem na poprawę złego humoru, na mnie to zawsze działa, jest lampka dobrego wina w doborowym towarzystwie. A jeśli na dodatek (jak to jest u mnie) jest to towarzystwo znane mi od PIERWSZEJ KLASY PODSTAWÓWKI (policzcie lata!) - o złym nastroju nie ma mowy. Takie spotkania robimy co trzy miesiące, zapas dobrego humoru gwarantowany.
Niezłą metodą bywa szykowanie czegoś smakowitego - sama procedura poprawia humor lepiej niż robi to smak potraw.
Kiedy już jednak dopada mnie chandra totalna, to jedynym sposobem jest długie i namolne tłumaczenie samemu sobie, że właśnie tracę czas na głupoty. Łapię wtedy "Kubusia Puchatka" albo Terry Pratchetta i zły humor pryska.
Offline
Nie u każdego się sprawdzi moja metoda: jadę do stajni i przewalam gnój, hihi. Porządnie się zmęczę i już nie myślę o złym humorze, tylko o herbacie, kocyku i śnie. Ale nie ma tak dobrze, później zawsze biorę jakiegoś kopytnego i wleczemy się do lasu, na piękną, prostą drogę, lekko pod górkę i tam pozwalamy sobie na dziki galop... Nie ma nic lepszego na świecie niż tętent kopyt, wiatr we włosach i ta prędkość, migające z obu stron drzewa... WOLNOŚĆ! Prawie. Bo później trzeba wrócić...
Offline
Najwyższy Kleryst
Teraz już odpada jeden sposób (dla mnie przynajmniej). Otóż w latach nie tak znowu dawnych bo 90-tych dwa razy do roku wychodziłem w morze. Spędzenie 10-20 dni w rejsie z kilkoma przyjaciółmi, napawanie się spokojem morza lub jego wściekłością (bo i tak bywa), uprzytomnienie sobie samemu, że kłopoty codzienne to to drobny pryszczyk na... dłoni, wyważenie własnej małości wobec wielkości i obojętności natury. Przynajmniej przez pół roku nie przejmowałem się żadnymi kłopotami bo i tak byłem tylko niezauważalnym pyłkiem w ogromie otaczającej rzeczywistości.
Zobaczyć gwiazdy w pogodną noc, tego w mieście nie uświadczysz, bezcenne.
Offline
Księżniczka Mithrilowej Hali
Płaczcie nad mym losem... Poprawka egzaminu się szykuje. Tym razem mi się nie poszczęściło
Offline
Najwyższy Kleryst
Płakać nie będę bowiem płacz nad już rozlanym mlekiem sensu wielkiego nie posiada. Tu trzeba przysiąść i zakuć (na szczęście nie ja).
A z czego ten egzamin, jeśli wolno wiedzieć?
Offline
Księżniczka Mithrilowej Hali
Historia nowożytna powszechna. Niby takie nic, uczyłam się dużo, ale... No cóż. Czasem nie wychodzi.
Offline
Witajcie, mój pierwszy post w tym temacie niestety nie będzie pozytywny… w poniedziałek około godziny 22 miałem swój pierwszy w życiu wypadek samochodowy. Niech to będzie mała przestroga dla Was, jechałem tylko 30km na godzinę ze względu na to, że było potwornie ślisko. Gdybym jechał szybciej, zapewne moi pasażerowie (cała czwórka) wyszli by z tego z większymi obrażeniami niż potłuczenia i rozcięty łuk brwiowy u jednego z kolegów. W wyniku poślizgu spadłem z dwu metrowej skarpy a mój samochód dachował… cała ta akcja łącznie z lawetą i mandatem (ktoś uprzejmy zdzwonił niepotrzebnie na policje) będzie mnie kosztowała zapewne kilka tysięcy… ale grunt, że nikt nie ucierpiał.
Offline
Księżniczka Mithrilowej Hali
Straszne, okropne... Jak dobrze że się nic nikomu nie stało i wszyscy cali.
Offline
Raistlin, Chryste Panie... Nie strasz mnie, codziennie wracam autem ze stajni, pod górkę, TIR-y pędzą jak porąbane (główna droga na Wrocław w końcu ;/), mokro na drodze... Ile razy mi serce do gardła podskakiwało, nie zliczę.
Mogę się podzielić tutaj dwoma linkami do moich zdjęć czy złamię jakiś punkt regulaminu? Bo to w sumie reklama...
Offline
Mogę się podzielić tutaj dwoma linkami do moich zdjęć czy złamię jakiś punkt regulaminu? Bo to w sumie reklama...
W sumie to nie mamy regulaminu, więc śmiało
Offline
Najwyższy Kleryst
Raistlin!
Pieniądze (choć bardzo istotne) to tylko rzecz nabyta. Najważniejsze, że poważnego uszczerbku na zdrowiu nikt nie poniósł. Mam nadzieję, że jak szok Ci minie będziesz jak zwykle aktywny na Smoczej Lancy. Powodzenia.
Offline
Najwyższy Kleryst
Arvino!
Historia powszechna nowożytna to najgorsza kobyła jaką sobie umiem wyobrazić. Toć sama historia kontynentu afrykańskiego, z dekolonializacją i późniejszymi zmianami wszystkiego co tylko da się zmienić, może przyprawić o ból głowy. A na dodatek jutro część z tej wiedzy może być nieaktualna bo się paru kacyków pokłóci. Brrrrr!
Offline